• Ajurwedyjski krem z kurkumą – w końcu mat marzenie!

    Moja miłość do Indii objawia się nie tylko w tym, że moim największym marzeniem jest wyjazd do Indii, uwielbiam indyjskie jedzenie, które pieści moje kubki smakowe, indyjska muzyka jest dla mnie drogą do prawdziwego relaksu, podziwiam indyjskie stroje – lekkie, barwne…

    Ta miłość do Indii objawia się również w kosmetykach. Tak na prawdę amla była jednym z pierwszych kosmetyków, które poprowadziły mnie prostą drogą, by zrozumieć, że kosmetyk nie potrzebuje chemii by być produktem w 100% skutecznym. Tak narodziło się moje uwielbienie dla naturalnych kosmetyków. Naturalnych- szczególnie tych właśnie z okolic Indii…

    Która z nas choć raz nie zamarzyła o tym by mieć włosy jak hinduska- lśniące, grube, ciemne… Czemu u nas nie smaruje się włosów małych dziewczynek olejkami takimi jak amla, olej kokosowy czy migdałowy? obiecuję, że jak w przyszłości urodzi mi się córeczka to będę praktykować ten zabieg!:) Czy choć raz nie zamarzyłyście o pięknej, gładkiej cerze – taką jak mają hinduskie piękności?

    Odbyłam sporo rozmów z hinduskami przy okazji wyjazdu do Anglii. Żałuję jednak, że moja miłość do Indii była wtedy dopiero w zalążku, bo zapewne wróciłabym stamtąd obładowana indyjskimi kosmetykami. Wbrew temu co nam się wydaje – hinduski używają mniej więcej tych samych kosmetyków co my, jednak mają swoje perełki kosmetyczne m.in. oleje do włosów, które w Polsce robią ostatnio furorę, a także krem z kurkumą, który dziś chciałabym zrecenzować.

    Już bardzo długo czaiłam się na ten krem, jednak dopiero jakiś czas temu koleżanka z pracy dała mi poważny argument jakim było zbiorowe zamówienie z allegro;)

    Cena: 16 zł./60 g

    Dostępność: Jedynie allegro. Nie spotkałam się z tym produktem stacjonarnie. Jeśli chodzi o allegro to mogę polecić sprzedawcę, u którego zawsze kupuję indyjskie kosmetyki: rani-art. Jeszcze ani razu się nie zawiodłam.

    Moja opinia

    Nasze początki były dość trudne- specyficzny zapach produktu,(dla niektórych pewnie będzie on duszący), który jest bardzo charakterystyczny dla indyjskich kosmetyków, utrudniały przełamanie pierwszych lodów. Drugie podejście było zdecydowanie bardziej owocne. Po pewnym czasie zapach bardzo mi się spodobał- działa uspokajająco.

    Zapach ten pozostaje na skórze, jest jednak tylko lekko wyczuwalny. Na początku (przez ok.tydzień) stosowałam ten krem jedynie na noc po dokładnym oczyszczeniu skóry twarzy. Niedługo potem zauważyłam, że krem idealnie nadaje się również na dzień (dopiero potem przeczytałam stosowanie na opakowaniu…lepiej późno niż wcale…). I tak oto z kremu na noc stał się moim kremem na dzień i czasami na noc.

    Dlaczego na dzień?

    Dlatego, że jest jedynym kremem, który zmatowił moją cerę nie na chwilę, a na godziny! co w przypadku mojej cery jest ogromnym sukcesem, bo żaden krem jeszcze tego nie dokonał!!Na początku zauważyłam pogorszenie cery. Nie mogę jednak powiedzieć, że jest to wina tego kremu, gdyż podczas pierwszych dni stosowania tego kremu miałam miesiączkę, co często widać również na mojej buzi. Dlatego też nie mogę powiedzieć czy to właśnie ten krem spowodował krosty, czy to nie on był winowajcą.Konsystencja produktu jest ciekawa- wydaje się być gęsty, a jednak szybko się wchłania.Można jednak przesadzić z kremem, dlatego zalecam ostrożne stosowanie, gdyż raz przesadziłam i miałam dziwne uczucie na buzi- po prostu czułam, że kremu jest za dużo. Ciężko to opisać słowami, ale na pewno jak Wam się to przydarzy, to będziecie wiedzieć co miałam na myśli;)Krem matuje, a zarazem nawilża i mam wrażenie, że dostarcza mojej skórze wszystkiego, czego potrzebuje. Nie wiem czy będzie to dobrze widać na zdjęciach, jednak krem ma takie malutkie drobinki (sam w sobie jest jakby perłowy). Dzięki temu mat nie jest tępy, a lekko rozświetlony. Skóra jest za razem matowa i rozświetlona. Według mnie efekt ten jest idealny! Pozostawia na skórze taką jakby warstewkę rozświetlenia.Kurkuma, która znajduje się w składzie ma właściwości antybakteryjne. Według mnie to dzięki niej widzę znaczną poprawę na buzi. To pewnie kurkumie krem zawdzięcza lekko żółtawy kolor.

    Inne składniki to m.in. aloes, który nawilża i odmładza. Posiada również właściwości antysepetyczne. Manjishta natomiast działa ściągająco i antyseptycznie. Bazylia ma działanie relaksujące oraz uspokajające. Dokładny skład znajdziecie na zdjęciu poniżej:)

    Minusem może być dostępność – zamawiałam go z allegro i raczej stacjonarnie będzie go ciężko znaleźć. Produkt polecam osobom, które tak samo jak ja – mają problem ze świeceniem się strefy T. Na moją żaden krem nie zadziałał, a tu proszę jaka niespodzianka. Krem jak najbardziej nadaje się dla osób z problemami cery – trądzik, zaskórniki.Tanio, naturalnie…czego chcieć więcej?!

    Czy któraś z Was stosowała indyjskie kosmetyki? Jeśli tak to jakie możecie polecić?

    Komentarzy: 39

    1. Grazka
      29 sierpnia 2019 / 09:57

      Super wpis, przydał mi się, dowiedziałam się sporo o kremie z kurkumą. Ale czy dobrze nawilża ? Bo szukam dla siebie. Może ktoś używa i poleci ?

      • 29 sierpnia 2019 / 10:51

        Nie używam już tego kremu, bo od dawna nie mogę go nigdzie znaleźć. Używam teraz krem-żel So Bio Oxygen. Jest lekki i szybko się wchłania.

    2. 8 października 2013 / 18:41

      Vicco ma dla mnie zbyt intensywny zapach, jest też nieco bardziej rozwodniony niż natur riche. Nie mogę znieść zapachu, który się długo utrzymuje. Jest jednak podobny do natur riche jeśli chodzi o konsystencję i kolor.
      Jeśli chodzi o himalaya to dzisiaj udało mi się go w końcu wypróbować. Jest inny niż natur riche- ma inny kolor (trochę jak pasta do zębów tej samej firmy), inny zapach (jak dla mnie trochę jak mydło, na szczęście nie utrzymuje się długo). Mimo to też ładnie matuje, jutro przekonam się jak się sprawdzi cały dzień na buzi.
      Buzia po himalaya też jest miękka i gładka. Nie ma jednak drobinek rozświetlających, które ma natur riche. Jest jednak łatwo dostępny i tani (płaciłam 4,99zł. w superpharm).

    3. Anonimowy
      2 października 2013 / 19:02

      Tak, już się dowiedziałam, że tego kremu już nie ma 🙁 w takim razie trzeba poszukac jak najbardziej podobnego. Ja widziałam z kurkumą tylko jeszcze z Vicco i Emami ten ze złotem, z Himalaya nie wiem o jaki chodzi?
      Ewa

    4. Anonimowy
      1 października 2013 / 08:42

      I jak tam z tym kremem? jest dostępny? bo na chwilę obecną nigdzie go nie ma 🙁 chciałam wypróbować bo nic mi nie pomaga na moją tłustą cerę.. Widziałam też, że jest krem z kurkumą i złotem, ma dobre opinie, ale ponoć nie nadaje się pod makijaż, fluid się roluje. A mi właśnie zależy żeby się dobrze na nim makijaż trzymał. Jak się w tej roli spisuje ten Naturoriche?
      Ewa

      • 2 października 2013 / 18:49

        Hej, z tego co mi wiadomo (ostatnie info od rani-art) to krem ten nie jest dostępny u Indyjskiego sprzedawcy.
        Zastanawiam się nad himalaya, ma podobny zapach i konsystencję.
        Pod makijaż ten krem sprawdza się dobrze, ale pod jednym warunkiem- jak nie przesadzimy z jego ilością.

    5. 6 marca 2013 / 17:14

      jak nie da się go dostać, to kup sobie kurkumę i smaruj się sama 🙂 zadziała jeszcze lepiej

    6. Anonimowy
      5 marca 2013 / 20:25

      Ratunku! Błagam o pomoc w poszukiwaniu tego produktu, nigdzie nie mogę go znaleźć. To dla mnie bardzo ważne, to był jedyny produkt, który mi pomagał, a uwierzcie przetestowałam już dużo. Skóra idealna, mat marzenie na długi czas, coraz mniej wyprysków, rozjaśniona, gładka, promienna. Proszę jeśli ktokolwiek coś wie lub chociaż zna jakiś ajurwedyjski krem o takim samym działaniu!

      • 6 marca 2013 / 19:05

        Spokojnie:) rozmawiałam z dziewczyną z allegro->rani-art,zamówi ten krem jak tylko będzie u dystrybutora. Też pytałam czy ten krem będzie, bo jestem nim zachwycona. Póki co zamówiłam ten:
        http://allegro.pl/vicco-z-kurkuma-ajurwedyjski-krem-rewelacja-i3036875627.html

        ale dopiero dziś go dostałam, więc nie wiem jeszcze jak działa. Konsystencja i wygląd jest ten sam, ale ma trochę intensywniejszy zapach.
        Dam znać jak się ten kremik sprawdza może jest taki sam,a przynajmniej podobny do tego, który recenzowałam i póki co będzie dobrym zamiennikiem.

      • Anonimowy
        9 kwietnia 2013 / 07:43

        I jak tam, krem spisuje sie podobnie? 🙂

      • 10 kwietnia 2013 / 15:13

        Już Ci mówię,przepraszam, że wcześniej nie pisałam, ale miałam jeszcze resztkę natur riche, którą cały czas oszczędzałam:P tym samym- użyłam kremu zaledwie dwa razy.

        Krem ma takie samo działanie, ale ma bardzo intensywny zapach, co w przypadku natur riche mi nie przeszkadzało, a tutaj mnie doprowadza do szału. Zapach jest bardzo intensywny i duszący. Bardzo mi nie odpowiada. Także działanie-tak, zapach-nie.
        Konsystencja jest właściwie taka sama, ten co mam teraz jest trochę bardziej żółty niż natur riche.

        Udało mi się zrobić interes z koleżanką, która też zamawiała ten krem, że go odkupiłam.

        rani-art nie wie, kiedy będzie dostępny natur riche, nie ma go u dystrybutora póki co:/tak czy siak ma mnie na uwadze, żeby dać znać jak się czegoś dowie.

    7. 29 stycznia 2013 / 21:19

      Bardzo dobrze przygotowany post, poczawszy od zdjec, konczac na fajnym wspomnieniu i pismie Hindusów 🙂 Bardzo lubię takie wyczerpujące notki:) Co prawda krem nie kusi mnie ze względów na matowienie(to mi średnio przeszkadza),tylko zastanawiam się,czy by wspomógł mimo wszystko walkę z trądzikiem. Kurkumę uwielbiam jako dodatek do ryżu, do mięsa, oraz jako dodatek do maseczki na syfki punktowo:) Ciekawie tu u Ciebie, dodaje do obserwowanych i chetnie poczytam jeszcze kilka postów:)

      • 30 stycznia 2013 / 19:56

        Hej:) bardzo się cieszę, że podoba Ci się tutaj:)
        apropo kurkumy polecam również maseczkę- 3 łyżki jogurtu i łyżeczka kurkumy sproszkowanej. Mieszamy i nakładamy na twarz. Jedna uwaga- może brudzić, dlatego do zmywania polecam ręcznik papierowy:)

      • 31 stycznia 2013 / 13:29

        Probowalam kiedys podobnej maseczki,tyle,ze ja jestem STRASZNIE blada i jedynie,co na buzi pozostalo – to zolc po kurkumie 😉 Wiekszych efektow nie widzialam. Za to jesli wiem,ze nigdzie nie pojde a pojawia sie syfek na buzi – troche kurkumy zmieszane z mineralka i punktowo – pieknie odkaza i zasusza:)

      • 31 stycznia 2013 / 18:11

        Ja mam lekko oliwkową cerę, dlatego żółć kurkumy mi nie straszna, bo jej po prostu nie widać. Ale fakt zmywanie jej to koszmar (aby ją całkowicie zmyć z buzi).

    8. 29 stycznia 2013 / 19:22

      Devanagari jest prostsze niż cyrylica 😉
      A krem z kurkumy chyba jednak zrobię sama…Tutaj nie dość, że parabeny, to jeszcze EDTA. Mało które z kosmetyków indyjskich są coś warte- napis "kosmetyk ajurwedyjski" wcale nie oznacza, że jest to kosmetyk naturalny. Coś jak nasz "wyciąg z ziół", a dookoła detergenty i inna chemia. Godne polecenia indyjskie kosmetyki: proszek do zębów Vicco, olejki do włosów, henna, maseczki w proszku (np. sandałowa).

      • 29 stycznia 2013 / 20:01

        Tak czy siak mojej cerze nie wyrządza krzywdy tak jak inne kremy dostępne w sklepach. No i ten cudowny mat:)

        Zapomniałaś o olejach do włosów, szczególnie o mojej ulubionej amli:)

      • 29 stycznia 2013 / 20:33

        hmm napisałam olejki do włosów 🙂

      • 23 lutego 2013 / 06:35

        Basiu skusiłam się na ten proszek do zębów vicco, jest okropny w smaku, nie mogę się do niego przyzwyczaić.

        Napisz proszę jak u Ciebie się sprawdził, bo nie wiem czy warto się do niego przekonywać na siłę.

      • 24 lutego 2013 / 17:38

        Hmm nie wiem, co Ci poradzić, ja lubię wszelkie ziołowe zapachy i proszek mi bardzo odpowiada. Dzięki niemu zmniejszyła mi się nadwrażliwość dziąseł. Podobno działa też na wybielanie zębów, ale nic takiego jeszcze nie zauważyłam.

      • 24 lutego 2013 / 20:15

        Ja też lubię ziołowe zapachy, ale ten smak…smakuje jak piasek z sodą i zmieloną korą:/ nie wiem jakoś nie mogę się przekonać…

      • 24 lutego 2013 / 20:19

        E, tam same ziółka 🙂
        Może spróbuj używać w malutkich ilościach, albo dosypuj do pasty do zębów?
        Jeśli naprawdę tak Cię odrzuca, to chyba nie ma się co zmuszać.

      • 6 marca 2013 / 19:46

        Masz rację postaram się zmieszać pastę z tym proszkiem. Może wtedy to coś da.

      • Anonimowy
        3 grudnia 2013 / 14:45

        Tak prawda większość kremów mimo że zawiera naturalne składniki ma bazę która to nic innego jak chemiczne dodatki o udowodnionych rakotwórczych właściwościach…..używam henny bo jest w 100%naturalna vico proszek do zębów i maseczki w proszku z ziół……szkoda że producenci nie myślą witold o konsumentach 🙁

    9. 19 stycznia 2013 / 11:21

      zapowiada się cudownie;) aktualnie mam w zapasach jeszcze inne kremy, wiec na razie się nie skusze, ale będę miała go w pamięci przy następnych wyborach;) dzięki za informacje;*

      • 19 stycznia 2013 / 16:32

        Jest na prawdę super, warto było ryzykować jego zakup.

    10. 28 listopada 2012 / 17:54

      Polecam krem Bio Saffron Dew nawilżający krem z szafranem i kurkumą.
      Pozdrowienia
      Czarek

      • 1 grudnia 2012 / 10:06

        Używałam go, ale przyznam się szczerze, że był dla mnie trochę zbyt tłusty. Tutaj tego nie ma:)

    11. 1 października 2012 / 15:16

      Hmm… skoro matuje, to czemu nie? Myślisz że jeśli ktoś nie ma problemów z trądzikiem, tylko po prostu ma tłustą strefe T, może bez problemu jedynie z tym kremem i tuszem do rzęs wyjść na miasto, by otrzymać delikatny, naturalny, lecz zarazem ładny efekt? Czy to nie to co myślę? Dużo słyszałam o indyjskich kosmetykach ale jeszcze się nie skusiłam na nic, kiedy jednak otrzymam pieniążki to postaram się zaoszczędzić i wzbogacić mą kosmetyczkę właśnie o ten produkt 🙂
      Zapraszam do mnie! 😀

      • 1 października 2012 / 16:52

        Myślę, że zdecydowanie tak! ja jeśli miałabym idealną cerę to bym się na pewno pokusiła na takie wyjście:)

    12. 1 października 2012 / 14:17

      ah te Indie, potrafią zakręcić w głowie 🙂 ja dawno temu miałam ajurwedyjski żel do mycia twarzy, który wyleczył mnie z uproczywych krostek na czole.

    13. 1 października 2012 / 14:15

      strasznie świeci mi się nos, siarkowa moc matuje ale na jakiś czas, może 2 h max. muszę pomyśleć nad zakupem tego specyfiku 😉

      • 1 października 2012 / 16:53

        Też kiedyś używałam siarkową moc, ale wkurzało mnie w tym kremie, że konsystencja się zmieniała po jakimś czasie i 2 opakowania kremu wyrzuciłam:/

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *