• Dlaczego nie warto kupić Beauty Blendera Bubble?

    Dlaczego nie warto kupić Beauty Blendera Bubble?
    Dlaczego nie warto kupić Beauty Blendera Bubble?

    Kiedy tylko zobaczyłam wersję Beauty Blender Bubble, od razu się zakochałam. Uwielbiam jasny róż, a że Piotr o tym wie, te gąbeczki (plus wersja mini do korektora, która świetnie się sprawdza) były moim prezentem na Walentynki. Muszę przyznać, że gąbeczki na żywo wyglądają cudownie.

    Niestety ich jakość pozostawia wiele do życzenia. O ile tradycyjną wersję Beauty Blendera uwielbiam, o tyle ta wersja mnie zawiodła. Razem z Red carpet są na mojej liście 'nigdy więcej nie kupię’.
    Co to jest Beauty Blender?
    Beauty Blender to gąbeczka, nazywana potocznie jajeczkiem do makijażu. Kiedy nakładasz za jej pomocą podkład lub krem BB – produkt idealnie stapia się ze skórą. Często słyszę, że oryginalny Beauty Blender jest drogi, ale powiem Wam szczerze, że testowałam zamiennik – Blend it (jeśli jesteście ciekawe porównania gąbeczek, kliknijcie tutaj) i w porównaniu do oryginalnego jajeczka, ta gąbeczka jest wykonana z zupełnie innego materiału. Osoby, które miały styczność z oryginalnym Beauty Blenderem szybko wyczują różnicę.
    Dlaczego Beauty Blender Bubble mnie zawiódł?
    Kiedyś myślałam, że kolor Beauty Blendera nie ma znaczenia, dopiero testując różne wersje zaczęłam zauważać różnice. Pisałam o tym nawet post, bo myślę, że każda z Was powinna wiedzieć którą gąbeczkę wybrać dla siebie. I tu powiem jedno – kolor Beauty Blendera ma znaczenie. Moją ulubioną wersją jest tradycyjna, różowa gąbeczka, chociaż czarna też spełnia swoje zadanie. Na pewno nie kupię więcej Beauty Blendera Bubble, bo totalnie mnie zawiódł.
    Gąbeczka Beauty Blender Bubble jest śliczna. Jeśli nie widzieliście jeszcze zdjęć na naszym profilu na Instagramie @dpblogpl koniecznie tam zajrzyjcie (będzie nam również bardzo miło, jeśli nas zaobserwujecie). Jasnoróżowe jajeczko do makijażu pasuje do moich klapek z futrem. Co tu dużo mówić – ta wersja jest przeurocza. Niestety kolor schodzi już po 2-3 myciach. Po tym czasie gąbeczka robi się biała. To pierwszy minus. Drugim niewątpliwie jest to, że bardzo ciężko się odmywa krem BB (stosuję ten sam krem BB od lat, więc tu na pewno nie jest winny produkt, bo z pozostałych gąbeczek wypłukuje się bez problemu). Mycie jajeczka do makijażu to istny koszmar. Trzeba spędzić naprawdę sporo czasu, żeby doprowadzić ją do właściwego stanu.
    Wersja bubble mam wrażenie, że jest dużo bardziej miękka niż tradycyjny Beauty Blender (różowy), przez co na początku robiły mi się smugi. W przypadku malutkich Beauty Blenderów do korektora pod oczy nic takiego się nie działo.
    Beauty Blender Bubble to prawdziwy bubel
    Mimo, iż ta wersja jest super urocza, niestety nie spełnia swojego zadania. Nakładanie nią kremu BB jest pracochłonne, nie mówiąc już o domywaniu gąbeczki. Po testach gąbeczek Beauty Blender Pro, Red Carpet, Bubble i tradycyjnej – wracam do klasycznej, różowej wersji. Ta sprawdza się u mnie najlepiej.
    Dajcie znać w komentarzach czy chcecie recenzję malutkich Beauty Blenderów do nakładania korektora pod oczy?

    Komentarzy: 19

    1. 13 kwietnia 2017 / 12:06

      O i takie recenzje lubię. Szczerze i na temat. Ja narazie nie używam gąbeczek ale chyba trzeba będzie o tym pomyśleć.

    2. 13 kwietnia 2017 / 11:54

      To mnie nie zachęciłaś ;), nie znam tej firmy. Chyba jestem staroświecka bo podkład palcem rozprowadzam :/ 😉

      • 13 kwietnia 2017 / 11:52

        Ja nie używam pędzli do nakładania kremu BB. Ten, który używam najlepiej nakłada się za pomocą gąbeczki. Próbowałam dla porównania pędzlem Zoeva do podkładu, ale to już nie było to samo.

      • 13 kwietnia 2017 / 04:50

        Ja jestem zakochana w tych gąbeczkach od pierwszego użycia. Spróbujesz raz i przepadniesz 😉

    3. 10 kwietnia 2017 / 17:28

      Mineraly to nie jest moja bajka, jednak ja BB mam uzywam i bardzo lubie. Jednak mysle ze inne gabki sa rowniez bardzo dobre chocby RT 🙂

      • 10 kwietnia 2017 / 17:55

        Ja nie używam minerałów, bo mnie uczulają. Od lat używam koreański krem BB Dr G.

        RT nie próbowałam. Szczerze mówiąc po Blend it nie chcę testować nic innego. Beauty Blender jest dla mnie idealny i nie szukam zamiennika 🙂

    4. 10 kwietnia 2017 / 07:59

      A widzisz myślałam, że jajeczka różnią się jedynie kolorem niczym więcej, dobrze wiedzieć. U mnie do nakładania podkładu najlepiej sprawdzają się palce 🙂

      • 10 kwietnia 2017 / 08:18

        W przypadku Beauty Blendera kolor ma znaczenie. Ja sobie nie wyobrażam nakładania kremu BB palcami. Gąbeczka w tym wypadku sprawdza się świetnie 🙂

    5. 10 kwietnia 2017 / 07:55

      Ja jestem przyzwyczajona do nakładania podkładu palcami:) Ale o tych gąbeczkach wiele słyszałam i może kiedyś się przekonam do wypróbowania którejś wersji:)

    6. 8 kwietnia 2017 / 09:14

      Na tę chwilę beauty blender poraża mnie ceną i boję się, że jak spróbuję to będę chciała go kupować 😀 Na razie mam bardzo polecaną gąbkę z real techniques i w ogóle nie jestem z niej zadowolona, a dużo dziewczyn ją uwielbia, więc nie wiem czy ja nie mam jakichś innych kryteriów.. dla mnie jest za delikatna. Ale przyjdzie czas na beauty blender – postanowienie noworoczne 😀

      • 8 kwietnia 2017 / 13:46

        Ja testowałam Blend it, który podobno przypomina Beauty Blender. Niestety dla mnie porażka.

        Jeśli chodzi o cenę Beauty Blendera – jedna gąbeczka wystarcza mi na pół roku, więc biorąc pod uwagę jej wydajność, wcale tak dużo nie kosztuje 🙂

    7. 8 kwietnia 2017 / 07:20

      Też niedawno pisałam post o Beauty Blenderze i właśnie wspominałam o tym, że kolor ma znaczenie. Ja najbardziej lubię czarny, różowy szybko mi się zaczął kruszyć i kolor od razu się wypłukał. Czerwony mam w zapasie, ciekawa jestem jak się sprawdzi. Pozdrawiam ciepło. 🙂

      • 8 kwietnia 2017 / 13:45

        Ma znaczenie. Testowałam już kilka kolorów i najlepiej sprawdzała się czarna i klasyczna różowa.

    8. 7 kwietnia 2017 / 15:15

      Ja używam minerałów i jestem raczej zafascynowana pędzlami kabuki 🙂

      • 7 kwietnia 2017 / 20:17

        Omijam minerały szerokim łukiem. Miałam po Anabelle Minerals wysyp jak jeszcze nigdy. To nie dla mnie.

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *