Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o moim wielkim ulubieńcu – beauty blenderze do nakładania kremu BB. Obecnie korzystam z mojej drugiej gąbeczki i nadal jestem nią zachwycona.
Na Beauty Blender zdecydowałam się, kiedy zaczęłam używać azjatycki krem BB Dr G. To był moment, kiedy stwierdziłam, że nie mam czym go nakładać (nie jestem zwolenniczką nakładania podkładów i kremów BB rękami). Przy zamówieniu kremu w koszyku znalazł się dwupak Beauty Blendera. Co prawda cena mnie trochę odstraszyła (ponad 100zł), jednak nie żałuję, że się zdecydowałam.
Beauty Blender, na pozór zwykła gąbeczka potrafi zadziwić już przy pierwszym użyciu. A jeśli już przy użytkowaniu jesteśmy to tym, którzy nie korzystali z tego gadżetu kosmetycznego opowiem trochę o nakładaniu za jej pomocą podkładu, czy kremu BB.
Gąbeczkę moczymy chwilę w zimnej wodzie tak, żeby zwiększyła swoją objętość. Po chwili jest gotowa do użytku. Następnie nakładam porcję kremu BB na rękę i przyciskam do niej Beauty Blender. Krem na twarz nakładam poprzez przyciskanie gąbeczki do poszczególnych partii twarzy.
Ten sposób sprawdza się u mnie znakomicie. Krem idealnie stapia się ze skórą. Nie ma smug ani widocznego efektu, że mam coś na twarzy.
Jedynym minusem gąbeczki jest cena, nie podoba mi się również to, że podczas użytkowania schodzi z niej kolor. Przy pierwszym używaniu zaczęłam się zastanawiać czy jest to bezpieczne dla mojej cery, przecież to jakiś barwnik. Na szczęście nic się nie stało, jednak następnym razem zdecyduję się na białe jajeczko. Mimo wszystko nie jestem przekonana do barwnika, który jest w różowym jaju.
O tym, czym myję gąbeczkę pisałam już na blogu (Klik) Sposób się właściwie nie zmienił, ale do czyszczenia używam teraz mydełka w kostce (myślę, że dobrze sprawdzi się np. Alterra). Nie zauważyłam, żeby wpłynęło to na jakość gąbeczki lub, żeby coś się z nią stało.
Swojej pierwszej gąbeczki używałam przez pół roku. Według mnie to marketingowa ściema, aby nakręcić biznes (mówią, żeby używać jej max.3 msc). Co o tym myślicie?
🙂
Fakt, stówka to trochę za dużo…
ja mam jajeczko Ebelin, które wygląda tak samo i super się sprawuje 🙂 100zł za taki produkt, to według mnie zdecydowanie za dużo 😉
Ja jestem bardzo zadowolona i nie oddałabym jajeczka, ani nie zamieniła na nic innego:) Koszt się kalkuluje, ponieważ jajeczko wystarcza mi na pół roku. A cena 100 zł. to cena za 2 jajeczka:)