• Bell Krem CC

    Krem ten kupiłam po otwarciu drogerii Hebe w mojej okolicy. Kiedy zobaczyłam szafeczkę tej firmy, od razu wiedziałam, że nie będę musiała w końcu jeździć i szukać ich kosmetyków. To dla mnie koszmar, bo niby trójmiasto, niby Gdańsk, a kosmetyki Bell tak słabo dostępne.

    krem Bell CC
    Nie lubię ciężkich podkładów, staram się je zastępować kremami tonującymi, które są dużo lżejsze. Dla mnie każdy podkład, nawet jak nałożę jego na prawdę małą ilość powoduje uczucie, że skóra nie oddycha. Nie ważne jaki to podkład moja skóra czuje się tak od razu po nałożeniu. Myślałam, że minerały będą w tym przypadku strzałem w dziesiątkę, ale jak już jakiś czas temu pisałam- nie są dla mnie, bo powodują okropne wysypy. Nie zależnie od tego co pod nie nałożę. Możliwe, że jestem na nie uczulona, bo jak nałożę AM rano to wieczorem już mam ropne krostki na brodzie.
    Apropo- w środę umówiłam się na zabieg antybakteryjny do kosmetyczki. Jest to zabieg prądem. Trochę się denerwuję, ale mam nadzieję, że warto. Plan ,,mieć gładką cerę do sierpnia” idzie pełną parą. Robię wszystko, aby zniwelować krostki z brody. Są oporne, ale powoli widać malutkie zmiany.
    Jeśli chodzi o krem CC, o którym jest dzisiejsza notka wybrałam odcień Beige, który jest najbardziej odpowiedni do koloru mojej cery. Jeśli chodzi o cerę staram się unikać słońca, które nie wpływa zbyt korzystnie na moje problemy, z którymi się borykam. Stosuję kremy z filtrem, dlatego jest też ona minimalnie jaśniejsza niż reszta ciała. Ten odcień jest idealny.
    Krem świetnie się stapia z kolorem cery, nie łatwo zrobić sobie tym kremem krzywdę. Trzeba by na prawdę przesadzić z ilością. Wystarczy jednak odrobina, aby zrównać kolor i ukryć lekkie niedoskonałości. Podkreślam- lekkie. Przy większych krem sobie nie radzi, ale nie oczekujmy cudów po kremie tonującym. Tak czy siak ma lepsze krycie niż krem tonujący Alterra, który używałam wcześniej.
    Krem nakładam gąbeczką do podkładu, które kupiłam kiedyś w Rossmannie. Najpierw je lekko moczę, a dopiero później nakładam nią krem.
    Nie używam go codziennie, gdyż ma w składzie silikony. Co prawda nie zrobił mi dotychczas krzywdy, ale nie wyobrażam sobie kłaść na twarz codziennie silikony. Tym oto sposobem krem gości na mojej buzi ok.2-3 razy w tygodniu, nie częściej i nie 2-3 dni pod rząd.
    Produkt ma drobinki rozświetlające, dzięki niemu nasza buzia nawet mimo, iż przed nałożeniem wygląda na szarą i zmęczoną, po nałożeniu uzyskujemy efekt ,,wow”. Dlaczego? dlatego, że skóra wygląda jakby ktoś nadał jej natychmiastowego blasku. Bardzo lubię ten efekt.
    Plusem jest to, że nie podkreśla suchych skórek co nawet zdarzało mi się przy Anabelle Minerals.

    bell krem CC

    Krem matuje dość słabo (dla mnie słabo to mniej niż 7 godzin. Tutaj mat utrzymuje się na mojej buzi ok.4 godzin), jednak jeśli użyjemy puder ryżowy- bardzo dobrze ze sobą współgrają i mat się przedłuża o kolejne kilka godzin.
    CC nie ściera się, wieczorem gdy zmywam buzię micelem, dowody pozostają na waciku.
    Cenowo produkt należy do takich, które są w miarę tanie. Produkt kosztuje ok.17zł. za tubkę 30 ml. W moim przypadku jest wydajny, ale tak jak pisałam nie stosuję go codziennie. Myślę, że gdybym go używała codziennie z tą wydajnością byłoby tak sobie… Ciekawa jednak jestem jak by się sprawdził przy codziennym stosowaniu jeśli chodzi o trądzik. Czy byłoby zaskoczenie?a  może wręcz przeciwnie- wysyp. Może kiedyś spróbuję…
    Kolejnym plusem jest to, że zawiera filtry UVA i UVB. Dla mnie to bardzo ważne w przypadku kremów.
    Uważam, że ten krem jest chyba najlepszym kremem tonującym jaki dotychczas używałam. Na pewno kupię kolejną tubkę, gdy zużyję do końca obecną. Polecam mimo, iż chciałabym, żeby mat był większy.
    A już niedługo o kremie z 10% kwasem migdałowym, który zaczyna powoli działać. Jestem jednak ciekawa co będzie dalej, dlatego też jeszcze troszkę poczekam z recenzją.

    Edit

    12.03.2014 Krem po 2 miesiącach używania zaczął potwornie mnie zapychać. Pojawiało się coraz więcej krost. Przestałam go używać- wyrzuciłam do kosza. 
    Przez pierwszy miesiąc poradził sobie cudownie, później była tragedia…

    Komentarzy: 5

    1. 12 listopada 2013 / 13:56

      Ja nie potrzebuję wielkiego krycia, jedynie ujednolicenia i na pewno się na niego skuszę 🙂

    2. 11 listopada 2013 / 20:03

      ja wolę tradycyjne podkłady, z reguły lepiej kryją niż bebiki i ceciki 😀

    3. 11 listopada 2013 / 17:07

      mam tak samo, wszystko mnie obsypuje, a ten jest lekki i świetny

    4. 11 listopada 2013 / 16:17

      troszkę za słaby ma mat jak dla mnie niestety 🙂

      Zapraszam do mnie i do obserwowania 🙂 Buziaki ;*

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *