Już samo słowo 'zmiana’ powoduje u nas zaciekawienie i lekkie obawy. Nawet jeśli zmiana jest na lepsze, boimy się jej, bo niesie za sobą pewne ryzyko. Ryzyko, że coś się nie uda. Boimy się porażek, dlatego bardzo często tkwimy w miejscach, które nie do końca nam pasują, ale są bezpieczne. To właśnie tego poczucia bezpieczeństwa boimy się utracić najbardziej. To ono daje nam niekiedy złudne nadzieje, że może się polepszy, chociaż patrząc z boku sytuacja wydaje się być niekiedy czasem wręcz beznadziejna. Jeśli zastanawiasz się dlaczego właściwie my, jako ludzie tak bardzo boimy się zmian, pozwól że wyjaśnię to w dzisiejszym poście.
Strefy komfortu
Dużo osób posiada swoje strefy komfortu. Może to być praca, której nie lubimy, ale dostajemy pensję na czas. Może to być związek, który częściej nas męczy, ale boimy się odejść przed obawą bycia samemu. To może też być też miejsce zamieszkania, w którym płacimy mało za czynsz, ale nie czujemy się tam dobrze.
Osobiście znam przykład osoby, która tkwi od wielu lat w miejscu pracy, którego nie lubi. Dlaczego? Jak sama mówi 'zasiedziała się’. Niby nigdy nie jest za późno na zmiany, ale trochę tą osobę rozumiem. Ma 40-parę lat i od 10 lat pracuje w jednej firmie. Mimo, że narzeka na miejsce pracy, wysokość swojej pensji to jednak jest pewna, że każdego miesiąca dostanie pensję.
Jak znaleźć nową pracę?
Patrząc na rynek pracy i ogłoszenia o pracę to coraz częściej szukane są osoby młode (najlepiej po studiach) z 10-letnim doświadczeniem. Takich osób nie ma, chyba, że pójdziesz na studia zaoczne i w tym czasie będziesz pracować. Ja tak zrobiłam i to była świadoma decyzja. Przeanalizowałam wszystkie za i przeciw i uznałam, że to jest dla mnie najlepsze.
Było ciężko, bo pracowałam w tygodniu i weekendy (również w niedzielę). Często musiałam też pracować po 12 godzin w tygodniu, żeby dostać wolne na weekend, który spędzałam na uczelni. Tak wyglądała moja pierwsza praca.
W pewnym momencie poczułam się zmęczona ciągłym byciem w pracy, ale również i dojazdami. Musiałam dojeżdżać do pracy SKM (Szybka Kolej Miejska, niestety tylko z nazwy) oraz autobusem. Plusem tej pracy było to, że w wolniejszych chwilach mogłam się pouczyć czy psychicznie odpocząć. Wtedy też poznałam czym jest bezpośredni kontakt z ludźmi i ich obsługa i znienawidziłam to. Nigdy nie wróciłam do pracy z Klientem.
Jak panować nad strachem przed zmianami
Na początku pisałam, że nawet zmiana na lepsze rodzi u nas pewne obawy. To zupełnie normalne, że człowiek widzi nie tylko plusy podjęcia decyzji, ale także i te złe strony. Kierując się jednak tylko obawami będzie nam coraz trudniej podejmować ryzyko. A ryzyko zazwyczaj się opłaca.
Pierwszej zmianie pracy towarzyszyła mi radość, ale również i obawy – czy się sprawdzę w takiej pracy, czy na pewno podejmuję dobrą decyzję (w poprzedniej pracy znałam swoje obowiązki, a także wiedziałam, czego mogę się spodziewać po swoich współpracownikach) oraz czy na pewno chcę zmienić pracę. Obawy towarzyszyły mi również przy wprowadzeniu się Piotrka, chociaż pewnie jak to przeczyta to stwierdzi, że On nie bał się niczego. Chyba to też trochę domena kobiet, że mamy więcej obaw. Mam wrażenie, że Mężczyźni pod tym względem są bardziej odważni i częściej podejmują ryzyko.
Naucz się kontrolować strach
Kiedyś potwornie bałam się wystąpień publicznych. Opanowałam strach przed pierwszym z takich wystąpień i później poszło jak z płatka. Nawet po jakimś czasie bardzo polubiłam występy publiczne i kiedy jest okazja, wypowiadam się na forum. Kontrolowanie strachu jest trudne, ale z czasem da się nad tym zapanować. Ja jestem z tych, co bardzo panikują, chociaż od niedawna nauczyłam się podejmować ryzyko mimo obaw. One nadal mi towarzyszą, ale nie daję im dojść do głosu. To chyba najlepsza metoda walki.
Z mojego doświadczenia mogę jedynie polecić, by bać się i działać 😉 A tak poważnie to u mnie wciąż się coś zmienia, stałam się niezwykle otwarta na wszystko dookoła i mam bardzo dużo wsparcia w najbliższych. Gdyby nie to nie byłoby emigracji i rozważania kolejnych opcji wyjazdów bo strach by mnie zjadł 😉
Podpisuję się pod komentarzem Ola Rudzka 🙂 Też w końcu zdecydowałam się na poważne zmiany – zmianę pracy, założenie rodziny, zmianę miejsca zamieszkania i zdecydowanie czuję się dumna z siebie. Warto! Myślę, że jeśli w ogóle myśli o zmianach przychodzą nam do głowy to znaczy, że coś w tym jest i trzeba coś z tym zrobić.
Muszę powiedzieć, że odwaga do zmian to ogromny skarb. Ostatnio sama zdecydowałam się na kilka "ryzykownych" w moim mniemaniu kroków, które w końcu pozwoliły mi pozbyć się nadmiaru napięcia i stresu. Fakt, zajęło mi trochę czasu zanim znalazłam w sobie na tyle siły, żeby coś zmienić, ale jedno jest pewne-warto! Ile potem mamy satysfakcji i samozadowolenia. Musze przyznać, że byłam z siebie dumna, a to cudowne uczucie. Pozdrawiam;)
Boimy się zmian z czystego egocentryzmu; wydaje się nam, że to, co wiemy teraz jest już TYM co powinniśmy wiedzieć, że na wszystko znaleźliśmy sposób. I dlatego najbardziej jednak boimy się zmian samych siebie; bo musimy sami przed sobą przyznać, że pora porzucić dotychczasowe schematy myślowe, przyznac rację komuś innemu i zacząć budować się na nowo.
To prawda, boimy się zmian. Można z tym "walczyć", przyzwyczajać się, ale że to nie łatwe jest, to trochę czasu potrzeba 🙂
Boimy się zmian, ponieważ większość z nas jest mylnie przeświadczona o tym, że tylko stabilizacja i harmonia to pełnia szczęścia. A to nieprawda. Zmiany są wpisane w nasze życie, są potrzebne i nieuniknione, gdyż to one pozwalają nam się rozwijać i iść do przodu. Pozdrawiam!
Ja ostatnio zaobserwowałam, że boimy się także pozytywnych zmian – tych których jesteśmy pewni. U mnie było to przerwanie studiów. Wiedziałam, że absolutnie nie chcę tego studiować, aczkolwiek ciężko mi było zrobić ten pierwszy krok. Czasami warto zadać sobie pytanie "Gdzie chcę być za rok? Jak chcę aby moje życie wyglądało?", później zastanowić się czy obecne działania wskazują na tę naszą wizję. Warto również mieć świadomość, że zmiany nie są łatwe i nie raz w życiu będziemy mieć pod górkę. 🙂
Podejrzewam, że było to podyktowane obawą przyznania się do błędu. Niemniej jednak ja bym tego nie traktowała jako porażkę, bo dzięki temu doświadczeniu przekonałaś się, że to jest coś, czego nie lubisz. Gdybyś nie spróbowała to nigdy byś się o tym nie przekonała! Życzę Ci dużo sukcesów 🙂
Myślę, że wiele młodych kobiet boi się zmian w zakresie pracy m.in. dlatego, że pracodawca może mieć zastrzeżenia co do późniejszych urlopów macierzyńskich. I często tak jest, że tkwi się w jednej pracy, gdzie ma się już umowę na stałe, by spokojnie zajść w ciążę i wychować maluchy, a potem to już nie zawsze chce się zmieniać.
Przypomniałaś mi sytuację jak chodziłam na rozmowy. Jeden z pracodawców po tym, gdy dowiedział się, że mam Męża zapytał czy planuję w najbliższym czasie zajść w ciążę (uargumentował to, że byłoby to dla niego niewygodne).
Jeśli zmiany wdrażane są małymi krokami, powoli, to nie buedzą takiego strachu. Wiem to po sobie.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
No, bardzo dobrze napisane:)