O algach pisałam już raz na blogu. Te, które będę dziś recenzować są w 100% naturalne. Co widać i przede wszystkim czuć od razu…;) Kilka słów od producenta: proszek algowy jest bogaty w minerały, mikroelementy.” Zawiera fitohormony: batainę, cytokiny, auksyny, giberoliny ( pobudzają skórę do regeneracji). Żródło węglowodanów, bardziej przyswajalnych w porównaniu do węglowodanów pochodzących z roślin lądowych.
Moja opinia
Zacznę od tego, że algi te pieszczotliwie nazywam śmierdziuszkami… dlaczego? Dlatego, że niemiłosiernie po prostu…śmierdzą. Dobrze, że chociaż po nałożeniu na buzię nie czuć ich aż tak bardzo…albo po prostu to ja się przyzwyczajam do ich zapachu?
Jednak moje uwielbienie do alg nie mija i za każdym razem, kiedy je używam czuję, że moja skóra w pełni odżywa. Kolor produktu nie jest zbytnio zachęcający, ale uwierzcie mi – dla takich efektów warto! Stosuję algi według zaleceń producenta – tzw. pasta na trądzik. I wiecie co? Już po pierwszym nałożeniu widać, że szczególnie przebarwienia, robią się dużo jaśniejsze!
Przygotowanie pasty do cery trądzikowej
Zmieszaj dwie łyżeczki alg z małą ilościa gorącej wody do konsystencji pasty, poczekaj aż wystygnie i nałóż na twarz. Pozostaw na 4-5 minut a następnie zmyj ciepłą wodą i przetrzyj delikatnie gąbką. Ułatwi to złuszczanie się naskórka. Spłucz twarz jeszcze raz zimną wodą – to pozwoli zamknąć pory. Nałóż nawilżający, naturalny kosmetyk.
Stosuj co dwa dni przez tydzień, potem 3 dni przerwy, następnie znowu co drugi dzień przez tydzień. 3 Dni przerwy. Po 4 tygodniu stosuj co 6-10 dni. Algi można również stosować jako produkt do popękanych łokci, a także do kąpieli dla dzieci i użyźniania roślin!(szczególnie trzecie zastosowanie bardzo mnie zaciekawiło)
Efekty magicznego działania alg możemy zauważyć już po kilku zastosowaniach, jednak już po pierwszym wyraźnie czuć odżywienie, a także dokładne oczyszczenie skóry. Tego nie da się opisać słowami, dlatego radzę Wam- same spróbujcie i przekonajcie się, że algi na prawdę czynią cuda!:)
Za moment zabieram się za rozrabianie alg na pastę do cery trądzikowej😉
Ja mam chęć na spirulinę- i stosowanie jej na włosy.
bo właśnie tu się liczy efekt a i gwarancja, że żadnej pachnącej chemii nie dodali 🙂
to prawda zapach alg do najpiękniejszych nie nalezy, za to efekt jaki 🙂
śmierdziuchy najlepsze! 😉
obserwuję i zapraszam serdecznie do mnie
fakt maski algowe mają to do siebie że potwornie śmierdzą, ale za to działanie jest genialne 🙂
Właśnie siedzę z algami. Mam wrażenie, że na twarzy mam rybę… 😉 ale owszem dla takich efektów…ah czego się nie robi dla urody!;)
Miałam kiedyś żywe algi i faktycznie strasznie śmierdziały… ale niestety zaniedbałam je i zdechły 😀
Nie wiedziałam, że algi można hodować od tak:D a co z nimi robiłaś?traktowałaś je jako zwierzątko? czy raczej do użytku?:D
hehehe wiesz jak pisałam komentarz to chciałam dopisać ze je opisuje jak jakieś domowe zwierzątko ::P
A co do hodowli to w słoiku albo w jakimś szklanym naczyniu i się w nich wodę codziennie wymienia (oczywiście słona musi być) 😀
A woda z nich coś jak tonik działała 😉
haha no właśnie myślałam, że z nimi rozmawiałaś i w ogóle:D zaczęłam się zastanawiać czy są tak jak rybki, hahahah:)))
heheheh 😛