Od bardzo długiego czasu staram się ograniczać używane kosmetyki. Bywały czasy, kiedy moje szafki pękały w szwach od produktów, które testowałam. Nauczyłam się jednak oddawać rzeczy, które mi nie służą, bądź nie zachwycają. Te, które nie nadawały się do niczego – lądują w koszu.
O ile na nadmiar kolorówki nigdy nie narzekałam, bo zawsze starałam się kupować tylko potrzebne produkty (wpasowujące się w kanony mojego gustu kosmetycznego), o tyle z pielęgnacją czasem grubo przesadzałam. Nie zdarza mi się kupić trzech żeli pod prysznic, ale za to zdarza kupić coś na zapas. Lubię mieć w zapasie produkty, które lubię i wiem, że kupię ponownie.
Jeśli chodzi o kosmetyki do ust to posiadam tylko 2 błyszczyki, 2 pomadki i jedną pomadkę nawilżającą + Tisane, który używam tylko na noc.
W makijażu mam swoich ulubieńców, których używam cały czas: krem BB Dr G, tusz do rzęs Max Factor False Lash, baza pod tusz Eveline oraz cienie Inglot. Do tej grupy dołączył róż Mac well dressed.
Nie kupuję nałogowo kosmetyków i walczę będąc w drogeriach z chęcią wypróbowania czegoś nowego. Zawsze zabieram ze listę produktów, które muszę kupić. Dzięki temu unikam wrzucania do koszyka tego, co popadnie.
Zazwyczaj w domu posiadam jedno zapasowe opakowanie odżywki do włosów Garnier awokado, żelu pod prysznic, a także Facelle. To trzy produkty bez których nie dałabym sobie rady w przypadku, kiedy by się skończyły.
To, czego nie muszę kupować na zapas to szampon do włosów. Odkąd używam szampon Hipp nie muszę się martwić o to, że mi go zabraknie. Szampon jest strasznie wydajny. Kiedy zauważam, że butelka robi się lżejsza, kupuję kolejną.
Nie eksperymentuję z kosmetykami tak, jak to było kiedyś. Mam swoją bazę produktów, które bardzo lubię i kiedy kończy mi się opakowanie, biegnę po kolejne.
Są to m.in. szampon Hipp, odżywka Garnier awokado, Facelle zielony oraz płatki kosmetyczne.
Co jakiś czas robię małe rozeznanie w szafkach, a rzeczy których nie używam wyrzucam, bądź oddaję (jeśli się nadają). Dzięki temu zaoszczędzam dużo miejsca w szafkach.
A jak jest u Was? Jesteście kosmetycznymi minimalistkami czy raczej macie problem z pękającymi od kosmetyków szafkami?
Ja również nie tworzę wielu zapasów. Jeśli w jakimś sklepie jest promocja np. na podkłady to owszem kupię 2, ale myślę, że nie mam za dużo kosmetyków
Moje zapasy pielęgnacji są ogromne – razem z tym co używam to ok 260szt (tzn tyle było na początku roku)
Potwornie dużo, chyba nigdy nie miałam takiej ilości kosmetyków… Nie na pewno nie;)
Minimalistką jestem jeśli chodzi o kolorówkę… natomiast do kosmetyków pielęgnacyjnych mam dużą słabość 😉
Tak jak ja,ale to się da zmienić. Wystarczy trochę nad sobą popracować 🙂
Ja też nie mam szczególnych zapasów, ale bardzo lubię kolorowe smarowidła do ust i chciałabym mieć ich krocie 😀 Nie kupuję jednak nic na zapas poza ostatnim uzupełnieniem rosyjskich kosmetyków do włosów 🙂
Ja zawsze muszę mieć w domu na zapas mydło w płynie, Facelle, szampon do włosów i obowiązkowo odżywkę garnier;)
Majac 17 szminek nie jestem minimalistka,ale no promocja byla 😀 i teraz wiem,ze do konca nastepnego roku nie kupie juz zadnej:) jesli chodzi o tusze do rzes to mam dwa ulubione i uzywam ich na zmiane i nie kusze sie na zakup kolejnego. Podklady mam dwa ale chyba nic z nich nie bedzie. Puder mam jeden i jestem nim oczarowana. Cienie i paletki hm torszke tego jest,wiec tez juz nic nie bede kupowac az do roku 2016 😀 kredki? nie uzywam ich mam jedynie eyeliner w zelu i mi sie sprawdza dobrze. Takze 2015rok bez kupowania kolorowki (chyba ze tusz sie skonczy:) )
Ja ostatnio oddałam sporo kosmetyków, których nie używałam:)
Ostatnio zrobiłam wyprzedaż produktów, których nie używam. Miałam wyrzuty sumienia, że tyle tego mam, a pewnie nigdy tego nie zużyję. Dzięki temu mam więcej miejsca, a i pieniążek wpadł do kieszeni 🙂
Genialny pomysł 🙂
U mnie też zdecydowanie króluje minimalizm. Co prawda od czasu do czasu lubię kupić sobie jakąś nowość, ale stawiam zawsze na jakość, nie na ilość i unikam dublowania kosmetyków:)
Dublowanie kosmetyków to krok do tego,by przesadzać z ilością produktów. Poza tym zawsze mnie zastanawia po co np.2 pudry lub 3 róże…
Eee nie no, bez przesady, z tymi różami to nie szalejmy 😉 Z nimi jak ze szminkami, są setki odcieni, wykończeń itd. i moim zdaniem zupełnie normalną rzeczą jest, że ktoś może chcieć jednego dnia bardziej brzoskwiniowy, drugiego typowo różowy, a trzeciego jakiś w kremie, albo błyszczący albo coś… Hehe, ale sama mam tylko jeden, bo aż takich humorków to nie miewam 😉
Zgadzam się z Tobą, ale nie sądzę, że 3 te same produkty są niezbędne. Sama posiadam tylko jeden róż, który w zupełności mi wystarcza:)
Widzę iż nie ja jedyna mam taki problem 😀 Walczę z tym od dawna ale czasami pokusy bywają nie do odparcia 😀 Choć właśnie już od jakiegoś czasu kosmetyki których nie używam lub mi nie pod pasowały oddaję – tak jak oddałam 2 błyszczyki wygrane od Ciebie bo po prostu nie moje kolory i po co mają leżeć się marnować 😛
Dokładnie, fajnie jest mieć komu oddać, bo Ty pozbywasz się nadmiaru kosmetyków, a ktoś ucieszy się, że coś dostał. To miłe 🙂 a jak mydełko się spisało?:)
Jeszcze nie używałam bo czekam na powrót węchu – niestety tak to jest przy przewlekłym zapaleniu zatok 🙁 Ale na pewno się nie zmarnuje 🙂 Poza tym muszę chować takie cuda bo moja druga połówka namiętnie podbiera mi żele i mydełka 😀 Całe szczęście ,że nie wszystkie mu się podobają
To koniecznie je schowaj, bo wąchałam je i pachnie cudownie:)
Jeśli chodzi o makijaż – to jestem minimalistką.
Natomiast odkąd zaczęłam stosować azjatycki rytuał pielęgnacyjny to moja półka z kosmetykami do pielęgnacji twarzy pęka w szwach. Oczywiście nie mogę się powstrzymać i co i rusz kupić czegoś nowego do wypróbowania, bo ciągle szukam swojego idealnego zestawu. Natomiast dobrą radą jest oddawanie niepotrzebnych kosmetyków i chyba zrobię taki zestaw prezentowy dla mamy 😉
No i prezent gotowy.Pamiętaj tylko,by odpowiednio dobrać kosmetyki do rodzaju cery i wieku osoby,której je oddajesz 🙂
Ja się musze się przyznać ze mam mało kosmetyków… wszystko mieści się w sredniej wielkości kosmetyczce… Ale mój mąż i tak mówi ze to duzo 😉
To naprawdę mało, dla facetów nawet jakbyś miała tylko jeden tusz do rzęs to i tak by było za dużo 😉
Już tyle razy próbowałam podjąć wyzwanie dotyczące minimalizmu kosmetycznego. Dotychczas udawało mi się to odnośnie kolorówki, obecnie mam za dużo wszystkiego!
Wprowadzam w życie jedynie: nie otwieram nowego kosmetyku dopóki nie wykończę poprzedniego. 🙂
Pozdrawiam 🙂
To też dobra metoda,bo otwarte kosmetyki znacznie krócej poleżą,niż te zamknięte.
Ja akurat lubię testować nowe produkty i jak widzę coś nowego,co mnie bardzo zaciekawi,to nawet jak mam 3 nieskończone podkłady,to kupie 4ty;/
Natala
Nie zastanawiałaś się nigdy nad tym ile pieniędzy wychodzi na te produkty? Kiedyś zrobiłam sobie taki zimny prysznic i po prostu mi było żal kasy. Teraz jeśli faktycznie interesuje mnie jakiś produkt, a mam inny (taki sam), staram się zdobyć jego próbkę, na podstawie której decyduję czy ten kosmetyk jest mi naprawdę niezbędny. Polecam tą metodę, dzięki niej zaoszczędzisz dużo miejsca, ale także i pieniędzy:)
Też staram się być rozsądna w zakupach, ale i w stosowaniu kosmetyków, szczególnie tych do pielęgnacji. Nie wcieram tego wszystkiego tonami w skórę (zawsze zastanawiają mnie zużycia – denka dziewczyn) bo jak pomyślę o ilości chemii którą musi łyknąć nasz organizm to od razu umiar wraca do łask 🙂
Ja w tym miesiącu miałam duże denko, ale to były zużycia przez 2 miesiące 🙂
Moje szafki nie pękają może w szwach ale wciąż uważam że jest tego zbyt dużo
Spróbuj przejrzeć kosmetyki i zdecyduj, których nie używałaś dawniej niż 2-3 tygodnie temu. Takie produkty oddaję lub wyrzucam.
Wiesz moze gdzie mozna zamowic jakies darmowe probki kosmetykow albo perfum? 🙂
Ps. Chetnie przeczytam Twoja recenzje na temat tych pomadek :* Pozdrawiam Twoja obserwatorka :))
Cześć wpisz w google 'free samples' na pewno coś wyskoczy.Polski rynek nie jest nastawiony na próbki, więc polecam zajrzeć na strony firm zagranicznych 🙂 dziękuję też pozdrawiam :*
Ja mam za dużo kolorówki niestety i z nią walczę. Z pielęgnacją już się uporałam.
Małymi krokami na pewno się uda.Najważniejsze dostrzec problem i później z nim walczyć.
Staram się ograniczać zakupy kosmetyczne, tylko do tego co faktycznie potrzebuje, ale wychodzi mi to bardzo różnie.
Najlepiej spisywać na kartce produkty, których potrzebujesz. Dzięki temu unikniesz kupowania dodatkowych sztuk.
Ja też kiedyś miałam nadmiar kosmetyków, teraz staram się kupować je rozważniej, zużywać dany produkt i dopiero rozglądać się za nowym 🙂
To dobry sposób, bo nie gromadzi się kilku takich samych produktów.
Ja jestem gdzieś pomiędzy, ale zdeeecydowanie bliżej mi do minimalizmu zarówno w kosmetykach kolorowych jak i pielęgnacyjnych 🙂 Produktów wielozadaniowych mam po jednym, więc jeden żel pod prysznic, balsam do ciała, tusz do rzęs czy puder. ALE są produkty, których mam różne warianty, np. kilka odżywek do włosów (emolientowa, humektantowa, proteinowa, myjąca…) czy kilka szminek albo cieni do powiek. Przy czym tu też nie powielam ilości ponad miarę: jedna czerwona pomadka mi wystarczy (nie potrzebuję osobno krwistej, wina i malinowej), podobnie jak jedna nude (bo po co mi pięć beżów różniących się od siebie tak minimalnie, że nikt poza mną tego nie zauważy?) 😉
Ja staram się zużyć wszystko na bieżąco, choć mam parę rzeczy na zapas. Zrobiłam tez akcje oddawanie wszystkiego czego nie zużyje lub użyłam raz i u mnie się nie sprawdziło. Zaprosiłem parę koleżanek do mnie i rozdalam te rzeczy. I one i ja, byliśmy zachwycone 😉
Polecam taki sposób 🙂
To zdecydowanie bardzo fajny pomysł ja swoje produkty też porozdawałam,a te które się nie nadawały do niczego- wyrzuciłam.
ja przez 2 lata poczynilam wielki postęp:) ale jeszcze troche mam nadmiaru
Gratulacje! Metoda małych kroczków jest bardzo skuteczna 🙂
Staram się podchodzi z głową do kosmetyków. Myślę, że nie mam ich za dużo i nie wylewa mi się z szafek:D
Haha to najważniejsze. Jak zaczną się wylewać to znak, że pora przystopować lub…dokupić dodatkową szafkę 😉
Minimalistką może nie jestem, ale za wielu kosmetyków też nie mam 🙂
Grunt to znaleźć złoty środek 🙂