Ten peeling pamiętam jeszcze z czasów, kiedy widniał pod nazwą morelowy peeling firmy St. Ives. To był pierwszy kosmetyk, który kupiłam. Pamiętam, że był tani i łatwo dostępny (Rossmann). Od pierwszego użycia zakochałam się w tym produkcie. Potem o nim zapomniałam, by po wielu latach znów do niego wrócić.
Któregoś dnia zatęskniłam za starym peelingiem St. Ives. Zaczęłam go szukać, jednak na próżno. Gdzieś w internecie znalazłam informację, że ten peeling został wycofany, ale przejęła go Soraya. Podobno skład się nie zmienił, a produkt nie stracił na wartości. Zaryzykowałam i okazało się, że faktycznie to ten sam wspaniały kosmetyk.
Peeling morelowy Soraya występuje w dwóch wersjach:
- z ekstraktem z orzecha włoskiego do każdego rodzaju skóry
- z ekstraktem z liści wierzby do skóry tłustej i trądzikowej
Ja już drugi raz kupiłam z ekstraktem z orzecha włoskiego, nigdy nie używałam wersji do skóry tłustej i trądzikowej.
Zobacz także peeling arbuzowy firmy Bielenda
Wersja z orzechem włoskim to niezły zdzierak, który może posłużyć nie tylko do peelingu twarzy, ale także dłoni.
Peeling nie nadaje się do bardzo wrażliwej skóry. Moja, mimo, że ma skłonności do wyprysków i często reaguje na kosmetyki wszelkiego rodzaju uczuleniami, ten produkt uwielbia.
Kosmetyk ma bardzo przyjemny, świeży zapach, który umila jego używanie.
Produkt jest bardzo wydajny. Jedno opakowanie wystarczyło mi ostatnio na pół roku. Peeling nie jest również drogi.
Ten peeling jest ze mną od długiego czasu, a fakt, że wróciłam do niego po latach przemawia za tym, że naprawdę warto go wypróbować.
Uwielbiam ten peeling! :))
🙂
Bardzo go lubiłam i nawet miałam do niego wrócić, ale ciągle trafiał mi się jakiś nowy, który chciałam spróbować, np. Ziaja i Purederm. Jestem jednak pewna, że w końcu do tego wrócę 🙂
Ja w kwestii twarzy raczej nie eksperymentuje, bo moja buzia jest bardzo kapryśna.
Dla mnie jest stanowczo za ostry 😉
A widzisz, moja skóra mimo, że delikatna tego zdzieraka lubi i to bardzo!:)
to mój pierwszy peeling, który zakupiłam St. Ives. Pamiętam 🙂 sentyment mam też.
Fajnie, że też go kojarzysz ze starej wersji 🙂
dziękuję za komentarz, to dla mnie bardzo ważne, mimo że jeszcze nawet nie rozpoczęłam pisania bloga 😉 miło wiedzieć że nie jestem takim samotnym wyjątkiem (odnośnie duszy indyjsko-francuskiej) 😀 również mam zamiar zaglądać na Twój blog, o ile czas mi pozwoli 😉
🙂
Chyba się skuszę;D
Warto 🙂
Ale się dziwnie "losy" plotą – nigdy nie słyszałam o takim przejmowaniu kosmetyków przez jedną firmę od innej, to ciekawe 🙂 O tym peelingu St. Ives kiedyś było głośno na blogach i Wizażu, ale nigdy nie miałam okazji go spróbować – teraz wiem, że jeszcze nic straconego, dzięki 🙂
Zgadza się, myślałam, że ma nową, ulepszoną wersję (zawyczaj tak jest,że firmy coś ulepszają,co w rezultacie ulepszeniem nie jest. Byłam zaskoczona gdy okazało się, że to ten sam produkt co kilka lat temu 🙂
Muszę go wypróbować 🙂 a ile kosztuje?
Peeling kosztuje ok. 12 zł. jest dostępny w Rossmannie.
O dzieki nigdy wcześniej go nie widziałam 🙂 muszę się rozejrzeć dokładniej
Nie ma za co 😉
Miałem go i lubiłem…. jednak teraz mam peeling solny z rossmanna genialny jest ( szklane opakowanie )
Pierwszy raz słyszę o peelingu solnym. Powiedz proszę o nim coś więcej:)
mam go na liscie do kupienia!
Soraya to jedna z moich ulubionych polskich firm.