• Morelowy zdzierak

    Ten peeling pamiętam jeszcze z czasów, kiedy widniał pod nazwą morelowy peeling firmy St. Ives. To był pierwszy kosmetyk, który kupiłam. Pamiętam, że był tani i łatwo dostępny (Rossmann). Od pierwszego użycia zakochałam się w tym produkcie. Potem o nim zapomniałam, by po wielu latach znów do niego wrócić.

    morelowy peeling soraya
    Któregoś dnia zatęskniłam za starym peelingiem St. Ives. Zaczęłam go szukać, jednak na próżno. Gdzieś w internecie znalazłam informację, że ten peeling został wycofany, ale przejęła go Soraya. Podobno skład się nie zmienił, a produkt nie stracił na wartości. Zaryzykowałam i okazało się, że faktycznie to ten sam wspaniały kosmetyk.
    Peeling morelowy Soraya występuje w dwóch wersjach:
    • z ekstraktem z orzecha włoskiego do każdego rodzaju skóry
    • z ekstraktem z liści wierzby do skóry tłustej i trądzikowej
    Ja już drugi raz kupiłam z ekstraktem z orzecha włoskiego, nigdy nie używałam wersji do skóry tłustej i trądzikowej.
    Wersja z orzechem włoskim to niezły zdzierak, który może posłużyć nie tylko do peelingu twarzy, ale także dłoni.
    morelowy peeling soraya

    Peeling nie nadaje się do bardzo wrażliwej skóry. Moja, mimo, że ma skłonności do wyprysków i często reaguje na kosmetyki wszelkiego rodzaju uczuleniami, ten produkt uwielbia.
    Kosmetyk ma bardzo przyjemny, świeży zapach, który umila jego używanie.
    Produkt jest bardzo wydajny. Jedno opakowanie wystarczyło mi ostatnio na pół roku. Peeling nie jest również drogi.
    Ten peeling jest ze mną od długiego czasu, a fakt, że wróciłam do niego po latach przemawia za tym, że naprawdę warto go wypróbować. 

    Komentarzy: 22

    1. 13 kwietnia 2015 / 19:17

      Bardzo go lubiłam i nawet miałam do niego wrócić, ale ciągle trafiał mi się jakiś nowy, który chciałam spróbować, np. Ziaja i Purederm. Jestem jednak pewna, że w końcu do tego wrócę 🙂

      • 13 kwietnia 2015 / 21:33

        Ja w kwestii twarzy raczej nie eksperymentuje, bo moja buzia jest bardzo kapryśna.

      • 13 kwietnia 2015 / 21:32

        A widzisz, moja skóra mimo, że delikatna tego zdzieraka lubi i to bardzo!:)

    2. 10 kwietnia 2015 / 22:27

      to mój pierwszy peeling, który zakupiłam St. Ives. Pamiętam 🙂 sentyment mam też.

    3. 10 kwietnia 2015 / 18:50

      dziękuję za komentarz, to dla mnie bardzo ważne, mimo że jeszcze nawet nie rozpoczęłam pisania bloga 😉 miło wiedzieć że nie jestem takim samotnym wyjątkiem (odnośnie duszy indyjsko-francuskiej) 😀 również mam zamiar zaglądać na Twój blog, o ile czas mi pozwoli 😉

    4. 10 kwietnia 2015 / 18:45

      Ale się dziwnie "losy" plotą – nigdy nie słyszałam o takim przejmowaniu kosmetyków przez jedną firmę od innej, to ciekawe 🙂 O tym peelingu St. Ives kiedyś było głośno na blogach i Wizażu, ale nigdy nie miałam okazji go spróbować – teraz wiem, że jeszcze nic straconego, dzięki 🙂

      • 11 kwietnia 2015 / 12:26

        Zgadza się, myślałam, że ma nową, ulepszoną wersję (zawyczaj tak jest,że firmy coś ulepszają,co w rezultacie ulepszeniem nie jest. Byłam zaskoczona gdy okazało się, że to ten sam produkt co kilka lat temu 🙂

    5. Anonimowy
      10 kwietnia 2015 / 16:22

      Muszę go wypróbować 🙂 a ile kosztuje?

      • 10 kwietnia 2015 / 17:45

        Peeling kosztuje ok. 12 zł. jest dostępny w Rossmannie.

      • Anonimowy
        10 kwietnia 2015 / 17:47

        O dzieki nigdy wcześniej go nie widziałam 🙂 muszę się rozejrzeć dokładniej

    6. 10 kwietnia 2015 / 16:04

      Miałem go i lubiłem…. jednak teraz mam peeling solny z rossmanna genialny jest ( szklane opakowanie )

      • 10 kwietnia 2015 / 17:47

        Pierwszy raz słyszę o peelingu solnym. Powiedz proszę o nim coś więcej:)

    7. 10 kwietnia 2015 / 15:04

      Soraya to jedna z moich ulubionych polskich firm.

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *