Ilekroć podchodzę do sklepowej półki i mam wybrać produkt do stylizacji włosów, wiem jak to się skończy. Przetestowałem na własnej skórze (a właściwie włosach) chyba wszystkie oferowane produkty, które można znaleźć w drogerii (bynajmniej takie mam wrażenie, ponieważ wszystkie są identyczne!). Nie rozróżniam już czy to był produkt firmy Schwarzkopf, Joanna, Isana itd.
Czy były to żele, gumy, pudry do włosów czy też wosk, różniły się one tylko kolorową etykietą i ceną. Z racji tego, że jestem wymagający i nie zadowalają mnie średnie produkty, żaden z dotychczasowych kosmetyków nie zachęcił mnie do ponownego zakupu.
W końcu pojawiło się światełko w tunelu, a mianowicie wosk firmy Lee Stafford. Pasty, gumy i tym podobne zawsze zawodziły. Włosy się sklejały albo po kilku godzinach fryzura wyglądała jakby była przylizana. Przy dłuższym stosowaniu włosy były przesuszone lub traciły swój naturalny blask i nie wyglądały zdrowo.
W przeciwieństwie do poprzednich specyfików wosk Lee Stafford daje radę. Włosy wyglądają schludnie i nie są sklejone. Fryzura po całym dniu wygląda tak jak po ułożeniu rano.
Jedynym minusem produktu jest to, że trzeba się postarać, aby pozbyć się całkowicie specyfiku z włosów. Na początku użytkowania trzeba się przyzwyczaić, że produkt nie jest też łatwy w aplikacji.
Drugim minusem jest dostępność. Zapomnijcie o hiper i supermarketach czy też drogeriach. Wosk do stylizacji można nabyć jedynie w sklepach on-line. Nie należy również do najtańszych, jednak jest naprawdę wart swojej ceny. I nie ma się co zrażać, że opakowanie jest koloru różowego 🙂
Nie liczy się wygląd, lecz to co ma w środku. W tym przypadku to idealne stwierdzenie.
Nie miałam jeszcze nic z tej marki 🙂
mieliśmy szampon i odżywkę tej marki, spoko są~!
Ja miałam maskę na porost włosów.Porostu niestety nie zauważyłam, ale była ok.