• Przemyślenia po 5 latach na diecie roślinnej

    W czerwcu stuknęło nam 5 lat na diecie roślinnej. Naszej diety nie nazywam wegańską, tylko określam ją jako dieta roślinna, ponieważ spożywamy miód lipowy na odporność (mniej więcej od połowy września do połowy maja, w zależności od tego czy maj jest majem czy bliżej mu do listopada). Są dwie najbardziej popularne odmiany diety roślinnej – wegetariańska i wegańska. Wegetarianie nie jedzą mięsa, natomiast spożywają mleko krowie, jaja czy sery. Dieta wegańska odrzuca nie tylko mięso, ale także produkty pochodzenia zwierzęcego takie jak: jaja, sery, mleko krowie czy miód. Dieta wegańska opiera się w 100% na roślinach. Te dwie diety są często mylone. Nie raz będąc w restauracji widziałam napis, że coś jest wegańskie, a w składzie produktu występowały jaja czy mleko.

    Pierwszy raz odrzuciłam mięso w gimnazjum po obejrzeniu programu na TVN o tym jak traktowane są zwierzęta na rzeź. Już wtedy wydało mi się to nie tylko okrutne, ale także mało…smaczne. Trudno jednak było wytrwać w rodzinnym domu, gdzie mięso było głównym punktem obiadów. To był też czas, gdy o diecie roślinnej mało osób słyszało, a znalezienie roślinnego zamiennika mięsa było nie lada wyzwaniem.

    Drugie i ostatnie podejście zrobiłam w czerwcu 2014, dokładnie 2 miesiące przed naszym ślubem. Nasza decyzja o przejściu na dietę roślinną była dość szybka – z dnia na dzień zrezygnowałam z jedzenia mięsa, natomiast stopniowo rezygnowałam z jedzenia jaj oraz ryb (obu nie jadłam zbyt często, więc nie miałam problemu z ich całkowitym odrzuceniem). Dużo wcześniej za namową dermatologa zastąpiłam krowie mleko roślinnymi zamiennikami (polecam szczególnie mleko migdałowe i owsiane). Pewnie zastanawiacie się jak to było z Piotrkiem? Otóż Piotrek jadał sporadycznie mięso, szczególnie u swoich rodziców, którym trudno zrozumieć dlaczego tak właściwie jesteśmy na diecie roślinnej i nie jemy mięsa.

    Jak się czuję po 5 latach na diecie roślinnej?

    Odkąd przeszłam na dietę roślinną, przestałam miewać problemy z żołądkiem. Wcześniej po zjedzeniu posiłku bardzo często bolał mnie brzuch. Odwiedziłam kilku lekarzy, którzy nie potrafili powiedzieć co mi jest. Wystarczyła zmiana diety, aby mój organizm zaczął normalnie funkcjonować. Oczywiście nie widziałam efektów od razu. Początkowo moje ciało zaczęło się oczyszczać – na twarzy pojawiały się zmiany trądzikowe. Zauważyłam też, że mój metabolizm znacznie przyspieszył. Przestałam też odczuwać ,,ociężałość” po zjedzeniu posiłku. Podczas fazy oczyszczania piłam bardzo dużo wody, aby przyspieszyć ten proces.

    Kiedy jadłam mięso czy nabiał, w badaniach zawsze wychodziło mi, że mam niedobory żelaza (borykałam się z tym odkąd pamiętam). Obecnie moje badania krwi, które robię regularnie ze względu na niedoczynność tarczycy (przy okazji badania TSH, FT3 i FT4 robię również morfologię) wychodzą idealne. Regularne niedobory żelaza to już przeszłość.

    Obalę jeden z mitów, które często słyszę – na diecie wegańskiej schudniesz. To nie do końca prawda, ponieważ jak ktoś patrzy na mnie z boku, to może tak wyglądać. Przypomnę jednak, że na moją obecną figurę i wagę złożyło się kilka elementów – zmiana diety, diagnoza niedoczynności tarczycy i leczenie choroby, a także aparat stały (przez ponad 3 miesiące jadłam same papki, przez co sporo schudłam). Będąc na diecie wegańskiej można, ale nie trzeba schudnąć. Wszystko zależy od tego, co będziesz jeść. Możesz jeść zdrowo, ale możesz też sięgać po zamienniki, które bardzo często mają w składzie sporo chemii.

    Co jem na diecie roślinne – przykładowe posiłki

    Mitem, z którym się najczęściej spotykam będąc na diecie roślinnej jest to, że człowiek się nie naje samymi warzywami. Owszem, to jest prawda. Będąc na diecie roślinnej trzeba zadbać o odpowiednio zbilansowaną dietę. Nie może zabraknąć białka roślinnego (znajdziemy je w tofu, tempehu czy strączkach), które zastępuje białko zwierzęce. Co ciekawe kotlety sojowe, które uznawane są przez osoby kompletnie nie znające się na diecie roślinnej jako jeden z najczęstszych posiłków wegetarian i wegan, jadłam przez te 5 lat zaledwie kilka razy.

    Największym wyzwaniem są dla mnie śniadania. Nie przepadam za daniami na słodko (muszę mieć na nie dzień, najchętniej jem wtedy pudding chia malinowo-kokosowy), a jednak w Polsce królują owsianki, dżemy i ewentualnie jajecznice. Te pierwsze średnio mnie kuszą (owsiankę robię często Piotrkowi), natomiast jajecznica nie wchodzi w grę. Często po prostu zjadam na śniadanie świeże warzywa, kanapkę z pastą ze słonecznika lub z pasztetem z pestek dyni, tosty z awokado czy tofucznicę (to taka jajecznica w wersji wegańskiej z tofu). Można do niej dodać pomidory, pieczarki i świeży szczypiorek. Sekret tkwi w czarnej soli (kala namak), która daje jajeczny posmak oraz płatkach drożdżowych (drożdże nieaktywne).

    Obiady to dla mnie znacznie przyjemniejszy temat. Uwielbiam spaghetti z wędzonym tofu, zupę z grzybami shiitake czy pieczone warzywa – bakłażan, ziemniaki, szparagi, pieczone bataty, a czasami po prostu mieszam ze sobą dwa rodzaje ziemniaków (bataty i zwykłe ziemniaki), pokrojoną w piórka cebulę i paprykę żółtą. Doprawiam przyprawami do smaku i zapiekam. Tak upieczone warzywa podaję z mieszanką sałat z kukurydzą oraz pomidorkami cherry, a także wegańskim sosem majonezowo-czosnkowym (2 łyżki wegańskiego majonezu Hellman’s mieszam z łyżką wytrawnego jogurtu sojowego, ząbkiem drobno pokrojonego czosnku i świeżego koperku). Taki sos sprawdza się nie tylko do pieczonych warzyw, ale jest również pysznym dodatkiem do pizzy.

    Tak właściwie każdy przepis można zweganizować. Pytanie ile czasu chce się spędzić w kuchni – można zrobić wegańskiego de volaille, ale trochę to trwa, a można też postawić na proste i szybkie, a zarazem smaczne dania. Ja należę do tej drugiej grupy, aczkolwiek uwielbiam zaglądać na grupę na Facebooku ,,Co jedzą polscy weganie”, gdzie można znaleźć naprawdę sporo wegańskich inspiracji (na grupie jest mega utalentowana dziewczyna, która robi piękne wege torty).

    Dostępność roślinnych zamienników

    Dziś jest znacznie łatwiej o wegańskie zamienniki niż kilka lat temu. Jakieś 3-4 lata temu, gdy pytałam w kawiarni o mleko roślinne, kelnerka patrzyła na mnie jak na kosmitę. Dzisiaj już nikogo nie dziwi, że ktoś pije kawę z mlekiem sojowym czy migdałowym. Ostatnio od jednej z naszych Obserwatorek na IG dowiedziałam się, że nawet w McCafe jest mleko sojowe! Ba, nawet po przyjeździe do Olsztyna sprawdziłam to i faktycznie mogłam wypić całkiem niezłą kawę z mlekiem sojowym.

    W Trójmieście ciężko było znaleźć smaczne, wegańskie knajpki (teraz jest już znacznie lepiej), dlatego przez długi czas nie jadaliśmy na mieście. Kiedy otworzyli Faloviec (Avocado) na Przymorzu (ul. Obrońców Wybrzeża 2), było to dla nas wybawienie. Mieszkaliśmy wtedy niedaleko, poza tym bogate menu tego miejsca było dla nas czymś zupełnie nowym. Szczególnie zachwycałam się ciastami, których tak bardzo mi brakowało (nie przepadam za słodyczami typu batony, ciastka itd. ale od dziecka bardzo lubię ciasta). Tarta czekoladowa w Falovcu to coś, co musicie spróbować jak będziecie w Gdańsku!

    Warszawa pod względem wegańskich miejsc jest rajem. Nie jestem fanką burgerów, więc nie bywamy w krowarzywa, ale za to Vege Bistro (ul. Kopernika 25), Uwolnić Kury (ul. Chmielna 23) i Lokal De La Krem (ul. Hoża 27A) to moje ulubione miejsca, do których lubię wracać. Nie mogę też nie wspomnieć o najlepszych, wegańskich lodach jakie w życiu jadłam. Znajdziecie je w Vegestacji (ul. Poznańska 26). Niedawno byliśmy również z polecenia naszej znajomej na śniadaniu w Vegandzie (Pl. Zbawiciela), gdzie Piotr jadł tosty z awokado, a ja skusiłam się na tosty francuskie (porcja była ogromna, więc Piotrek musiał mi pomóc). Jedzenie było bardzo smaczne, jednak kawie w El Krepel nic nie dorówna.

    Również w sklepach pojawia się coraz więcej wegańskich opcji. Pamiętajcie jednak, by zachować rozsądek i czytać składy. To, że coś jest wegańskie, nie oznacza że jest zdrowe. W wege zamiennikach bardzo często można znaleźć pełno konserwantów i innych, ciekawych ulepszaczy.

    O czym warto pamiętać na diecie roślinnej?

    Obowiązkowym punktem na diecie roślinnej jest suplementacja wit. B12. Co ciekawe, nie tylko roślinożercy muszą tę witaminę suplementować, ale również mięsożercy powinni po nią sięgnąć. Niedawno wyczytałam, że braki tej witaminy mogą przyczyniać się do choroby Alzhaimera! Istnieją nawet badania, że suplementacja tej witaminy spowalnia rozwój tej choroby, dlatego w przypadku osób starszych powinna ona być obowiązkowa.

    Od kilku dni suplementuję Wimin – suplementy dedykowane dla kobiet. Wybrałam wersję na PMS, ponieważ dowiedziałam się, że w składzie znajduje się zioło (niepokalanek), który pozytywnie wpływa na funkcjonowanie tarczycy (przyp. choruję na niedoczynność tarczycy). Oprócz tego znajdziemy tam także Ashwagandhę, szafran, a także witaminy takie jak np. B12, C, E i inne. Wcześniej przez kilka lat suplementowałam Bodymax plus z żeń-szeniem. Na suplementy WIMIN PMS zdecydowałam się głównie dlatego, że są w 100% wegańskie, a także naturalne (w sklepach znajdziecie pełno suplementów chemicznych, które są znacznie mniej skuteczne i na dodatek mogą obciążać wątrobę). Skoro jestem na diecie roślinnej (która jest uznawana za jedną z najzdrowszych), nie chciałabym się faszerować chemicznymi suplementami. Bardzo wygodne jest też opakowanie – jedna saszetka to porcja witamin na cały dzień. Poprzednie suplementy, które brałam były w szklanym (dość ciężkim) słoiczku. Tej wersji na pewno nie zabrałabym na wakacje do Włoch w obawie o to, że słoiczek mógłby się zbić podczas lotu.

    ***

    Podobno większość można zweganizować, jednak mi brakuje bardzo smaku fety. Próbowałam wegańskich opcji (feta z tofu z przepisu jadłonomii, kupna feta), jednak to nie jest totalnie to. Jestem bardzo ciekawa jakich smaków Wam brakuje na diecie roślinnej? Dajcie znać w komentarzach.

    Komentarzy: 15

    1. Kate
      1 września 2019 / 14:20

      Jakie vege suplementy polecasz ? Niedawno przeszłam na dietę i obawiam się że będę miała problemu z nie dobrami niektórych witamin…

      • 1 września 2019 / 16:21

        Biorę suplementy WIMIN PMS, które są naturalne. A wybrałam te, bo jest tam niepokalanek, który dobrze działa na funkcjonowanie tarczycy (mam niedoczynność).

    2. Emilia
      31 sierpnia 2019 / 11:44

      Jakie pyszne dania!

      • 1 września 2019 / 08:02

        Będąc na diecie roślinnej poznałam sporo nowych smaków i dań 🙂

    3. 29 sierpnia 2019 / 18:47

      Ja miałam kilka podejść do diety roślinnej, ale wyszło u mnie uczulenie na nikiel i muszę w diecie unikać wszystkich, roślinnych zamienników zwierzęcego białka ? Nie dla każdego ta dieta niestety.

      • 29 sierpnia 2019 / 20:41

        Kurczę to ciekawe. Piotrek też jest uczulony na nikiel (dlatego na przykład mamy garnki bez niklu), a jednak jest na diecie roślinnej od 5 lat 🙂

        W strączkach też jest nikiel?

        • 30 sierpnia 2019 / 06:52

          W strączkowych i orzechach. Ja mam alergię poza skalą i u mnie dieta pomogła załagodzić objawy.

          • 30 sierpnia 2019 / 10:41

            Ojej, nawet nie wiedziałam. Powiem Piotrkowi, chociaż on ma alergię skórną, a nie pokarmową.

    4. 29 sierpnia 2019 / 15:49

      ja na wegetariańskiej ponad 2 lata – badania krwi w porządku, bez suplementów na razie

      • 29 sierpnia 2019 / 16:02

        Gratulacje! 🙂 Można powiedzieć, że też zaczynałam od wegetariańskiej. Z czasem rozszerzyłam roślinność mojej diety eliminując kolejne nie wege produkty.

        Nie suplementujesz B12? To absolutne minimum na diecie roślinnej.

    5. Alicja
      29 sierpnia 2019 / 15:00

      Piękny artykuł pokazujący jak zmiana nawyków wpływa na nasz organizm, nasze ciało i na nas samych. Jestem weganką od 20 lat i tobie też tego życzę!

      • 29 sierpnia 2019 / 15:17

        Wow 20 lat! Jestem pod ogromnym wrażeniem 🙂 A jesz roślinne zamienniki mięsa czy nie? Twoja rodzina też je wegańsko?

    6. Marta
      29 sierpnia 2019 / 14:14

      Długo zastanawiałam się nad weganizmem i dzięki Tobie od dwóch tygodni jem wegańsko i odkrywam nowe smaki. Dziękuję za inspirację <3 <3 <3

      • 29 sierpnia 2019 / 15:17

        Nawet nie wiesz jak miło mi to słyszeć! Trzymam mocno kciuki :*

    7. Kalina
      29 sierpnia 2019 / 13:35

      Chciałabym nie jeść mięsa ale to nie możliwe ze względu na mój stan zdrowia…

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *