Odkąd przeszliśmy na świadomą pielęgnację, mieliśmy problem ze znalezieniem dobrego, wegańskiego dezodorantu.
Testowałam już kulkę alterra, a także crystal, dalej jednak szukałam czegoś naturalnego i skutecznego. Wybór padł na dezodorant Schmidt’s, który kupiłam na Amazonie. Widziałam, że można go także dostać na polskich stronach.
Występują dwa warianty (wielkość) – 14,79 g oraz 56,70 g, Dostępne są różne wersje zapachowe. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. My wybraliśmy limonkową.
Skład produktu jest naprawdę świetny – Butyrospermum parkii (shea butter), Sodium bicarbonate (baking soda), Maranta arundinacea (arrowroot) powder, Theobroma cacao (cocoa) seed butter, Citrus bergamia (bergamot) essential oil, Citrus aurantifolia(lime) essential oil, Tocopherol (vitamin E), Humulus lupulus (hop) extract.
Testowaliśmy go w trójkę – ja, Piotr i Natalia. Zdania są podzielone, bo ja i Piotr nie byliśmy zadowoleni, ale Natalia już tak.
Pierwsze o czym wspomnę to uczulenie, które dostałam po tym produkcie. Nie wiem czy to wina sody oczyszczonej, czy może olejku użytego w produkcie. Moja skóra, niezależnie czy była po depilacji czy nie – raz piekła, raz swędziała. Była również bardzo podrażniona.
Co ciekawe, podrażnienie wystąpiło także w przypadku Piotra. U Natalii żadnego ,,efektu ubocznego” nie było. Być może to kwestia tego, że oboje z Piotrem jesteśmy alergikami, a Natalia nie.
Kiedy zapytałam Natalię o produkt powiedziała, że jest ok. Działa dobrze, jednak nie jest przekonana do sposobu nakładania. Dezodorant nakłada się dołączoną szpatułką lub nabiera trochę produktu i robi z niego ,,kulkę”, a potem nakłada na skórę.
Przesłałam Natalii info, że oprócz wersji słoiczkowej jest też sztyft. Ciekawa jestem czy skusi się na jego zakup. Mam nadzieję, że jeśli tak, to powie kilka słów na jego temat.
U siebie po użyciu dezodorantu oprócz pieczenia zauważyłam, że kiedy się spocę to moja skóra była wilgotna i tłusta. U Piotra było to samo. Co gorsza ten produkt spowodował, że Piotr miał żółte plamy (od potu) pod pachami , co nigdy się nie zdarzyło, podczas używania drogeryjnego produktu.
Obecnie testujemy nową metodę – nie używamy w ogóle dezodorantu. I co? I w ogóle się nie pocimy! Mija drugi miesiąc i dalej nic! Jest no poo to czemu nie może być no deo?
polecam zrobienie własnego dezodorantu, olej kokosowy ( ze 3 łyżki) zmieszać z łyżeczką sody oczyszczonej, łyżeczka (bądź więcej) skrobii ziemniaczanej i kilkoma kroplami olejku eterycznego (ja dodawałam albo miętę, lawendę albo pomarańczę) – nawet w upał pot mnie nie pokonał. Proporcje trzeba testować bo mnie np podrażniała za duża ilość sody. Obecnie robię go sobie już od roku i dla mnie to rewelacja 🙂
Ten ma właściwie ten sam skład, a robiony w domu jest dużo tańszy. Dzięki za radę w sprawie sody. Będę musiała protestować, bo przy tym produkcie podejrzewam, że właśnie sody było zbyt dużo.
taki cudak,no nie wiem czy bym sie przekonała :/
Mnie nie przekonał 🙁
sklad spoko fakt
Nigdy nie używałam takich dezodorantów, chyba jednak najbardziej lubię zieloną kulkę Vichy 🙂
Ja chodzę na siłownię, także i potrzebne coś mocnego 🙂 kiedyś próbowałam alunu, ale dla mnie kicha 🙁
Chciałam spróbować tego dezodorantu, ale mój zapał trochę osłabł 🙁
Nie dziwię się czemu:(
Osobiście tez wolałabym takie cudo ale w formie kulki albo sztyftu. Lubię łatwa aplikacje. Muszę wybrać sie do sklepu ze zdrowa żywnością. Na pewno znajdę tam jakies cudo. Ściskam mocno !
Jest również w formie sztyftu. Pisałam o tym w poście 🙂
U mnie działa, ale zauważyłam, że raz jest lepiej, a raz gorzej. Może zależy to od cyklu hormonalnego, np. przed okresem pocę się więcej i wtedy ten dezodorant jakby słabiej działa a antyperspirant Vichy daje radę. Plam na szczęście nie zauważyłam.
Nie mam pojęcia od czego to zależy, bo u Piotra też nie działa. U mnie nie działa w ogóle. Nawet siedząc w domu potrafię mieć mokro pod pachami :/
Ja mimo świadomości szkodliwości tradycyjnych antyperspirantów nie umiem z nich zupełnie zrezygnować 🙁 Nie udało mi się jeszcze znaleźć naturalnego zamiennika, który faktycznie działałby jak antyperspirant a nie tylko dezodorant. Staram się jednak sięgać po naturalne dezodoranty bez aluminium kiedy tylko mogę, obecnie używam Ziaji liście zielonej oliwki 🙂
Ja niestety nie znalazłam, więc w ogóle zrezygnowałam z antyperspirantu i dezodorantu.
ale nie używasz niczego w zamian? 🙂
Nie i w ogóle się nie pocę 🙂 Początkowo eksperymentowałam z sodą i glinką, ale w końcu zrezygnowałam ze wszystkiego:)
Nie miałam. Ale przyznam, że mnie zaciekawiłaś i to bardzo.
Jestem ciekawa jak sprawdzi się u innych. Daj znać jak wypróbujesz:)
Jeżeli dwa z trzech mówią, że się nie sprawdził, chyba tak naprawdę jest. Nigdy nie myślałam o tym, żeby wypróbować wiegański dezodorant 🙂
Na pewno jeszcze Natalia doda coś od siebie. U mnie i Piotra się nie sprawdził i na pewno do niego nie wrócimy.
Wow, nigdy nie widziałam czegoś podobnego. 😀
Ja również :OO
Ja tam jestem przywiązana do Crystal. Czasem też nie używam dezodorantu wcale, jak nie wychodzę z domu to po co .
U mnie z Crystalem jest tak, że raz działa, a raz nie.