• Urodowi ulubieńcy lipca i sierpnia 2018

    Sporo Dziewczyn, które czytały mojego bloga od 2009 roku, trochę się na mnie obraziło. Blog początkowo był stricte urodowy (często pojawiali się urodowi ulubieńcy miesiąca), ale z czasem i naszym rozwojem, zaczęłam podążać inną drogą. Poza tym przestałam co chwilę testować nowe produkty, a od kilku lat jak znajdę ulubieńca, raczej nie szukam nic innego (chyba, że coś mnie po pewnym czasie zawiedzie). Nadal jednak mam zamiar pokazywać Wam także urodowe produkty (tzw. urodowi ulubieńcy), które podbiły moje serce. A w lipcu i sierpniu udało mi się odkryć kilka kosmetycznych perełek, którymi chciałabym się dziś z Wami podzielić. Będą to 2 kosmetyki do makijażu 1 do pielęgnacji i 1 przyrząd do pielęgnacji twarzy, który podbił moje serce nie tylko skutecznością, ale również #instafriendly wyglądem. Przed Wami urodowi ulubieńcy lipca i sierpnia.

    roller z różowego kwarcu collage.pl

    Tusz Chanel Inimitable

    Na ten tusz skusiłam się, ponieważ szczoteczka wydała mi się na pierwszy rzut oka bardzo przyjazna. Testowałam sporo tuszy do rzęs i już na pierwszy rzut oka mogę stwierdzić czy z daną szczoteczką będzie mi się dobrze współpracować. Moje rzęsy są długie, ale niestety proste. Potrzebują dlatego pogrubienia i podkręcenia. Lepiej pracuje mi się ze szczoteczkami silikonowymi niż tradycyjnymi, z włosiem. Ten tusz nie tylko pogrubia i wydłuża rzęsy, ale również podkręca. Dodatkowo nie kruszy się i nie pozostawia grudek. Pięknie rozdziela rzęsy, dzięki czemu efekt na rzęsach jest naprawdę dobry.

    Błyszczyk Dior Addict Lip Maximizer

    O tym błyszczyku słyszałam dużo dobrego i w końcu zdecydowałam się na jego zakup. Wybrałam odcień 001 czyli właściwie błyszczyk bezbarwny, chociaż w opakowaniu wygląda na delikatny róż. Po nałożeniu tego produktu na usta poczujecie lekkie, lecz przyjemne mrowienie i chłód (sprawdził się idealnie w upały!). Na plus jest również delikatny, waniliowy zapach.

    Efekt powiększenia ust jest oczywiście tylko wizualny, ale to co zachwyciło mnie najbardziej to nawilżenie ust. Już po pierwszym użyciu (naprawdę, sama byłam w szoku, bo zazwyczaj nie wierzę w takie działanie) czuć, że usta są doskonale nawilżone. Przez to też wydają się pełniejsze. Szokiem dla mnie była również trwałość produktu. Jestem przyzwyczajona, że błyszczyki nie są zbyt trwałe, tak w przypadku tego produktu jest zupełnie inaczej. Co prawda podczas jedzenia się ściera, to oczywiste, jednak zdecydowanie mniej niż produkty z niższej półki. Producent zapewnia, że podczas regularnego stosowania usta stają się pełniejsze. Niestety nie mogę tego potwierdzić, bo nie używam tego produktu codziennie, ale co mniej więcej drugi czy trzeci dzień. Na pewno mogę Was zapewnić, że produkt nie podkreśla suchych skórek, wręcz przeciwnie – po nałożeniu błyszczyka usta są pięknie nawilżone.

    Opakowanie produktu jest klasyczne dla błyszczyków, aczkolwiek lepszą jakość widać gołym okiem – srebrna nakrętka nie ściera się, jak w przypadku drogeryjnych błyszczyków. Po ten produkt sięgnę na pewno jeszcze nie raz, ale tym razem może zdecyduję się na inny odcień (niestety w Sephorze był dostępny tylko odcień 001 i 002). Produkt dostępny w Sephorze lub do kupienia na stronie Mall w lepszej cenie.

    Peeling enzymatyczny Tołpa

    Ten peeling enzymatyczny zupełnie zmienił moje postrzeganie tego typu produktów. Wcześniej stosowałam tylko i wyłącznie peelingi z drobinkami, bo tylko w tym wypadku efekt był widoczny od razu. W przypadku tego produktu jest zupełnie inaczej. Efekt jest nie tylko widoczny, ale można go poczuć na własnej skórze. A jeśli już o odczuwaniu mowa, ten produkt cudownie pachnie. Na plus jest oczywiście również to, że jest naturalny, a nie wzbogacony chemicznymi (niepotrzebnymi) ulepszaczami.

    peeling enzymatyczny tołpa

    Produkt nakładamy na oczyszczoną skórę, na 10 minut. Podczas pierwszego użycia czułam lekkie pieczenie i mrowienie, które mnie trochę przestraszyło (obawiałam się, że to reakcja alergiczna). Na szczęście to normalne i nic złego się nie stało z moją twarzą. Po tym czasie zwilżonymi dłoniami wykonujemy masaż skóry twarzy (to dobre również dla ujędrniania skóry). Po wykonaniu peelingu skóra jest gładka, a suche skórki znikają. Produkt do kupienia na przykład w Rossmannie (pamiętam, że kupując go trafiłam na jakąś fajną promocję).

    Roller z różowego kwarcu

    Różowy, kwarcowy roller to obecnie mój numer jeden w pielęgnacji twarzy. Odkąd odkryłam zbawienna moc masażu, moja skóra odwdzięcza mi się pięknym wyglądem. Na roller z różowego kwarcu był swojego czasu wielki szał za sprawą influencerek, które pokazywały ten #instafriendly masażer. Różowy kwarc nazywany jest kamieniem miłości. Polecany jest do cery naczynkowej. Kwarcowy masażer to w Azji naturalny sposób na zachowanie młodego wyglądu (a przecież wiemy nie od dziś, że azjatycka pielęgnacja potrafi zdziałać cuda).

    Masażer gości na mojej twarzy 2-3 razy w tygodniu. Zaczynam od rollowania (najczęściej na sucho lub w towarzystwie serum Resibo) policzków, okolic ust idąc do góry. Jako ostatnie rolluję czoło w pionie i poziomie oraz szyję (z góry na dół). Masaż twarzy takim masażerem nie tylko pobudza krążenie krwi, ale również oczyszcza skórę z toksyn i przywraca jej blask. Regularnie rolluję także okolice oczu, w celu pozbycia się cieni pod oczami i efekty widoczne są już teraz – mam wrażenie, że kiedy zaniedbam użycie masażera, cienie pod oczami są bardziej widoczne. Masażer świetnie sprawdza się także w dni, gdy nie mogę się dobudzić. Po 15-minutowym masażu nie tylko moja skóra, ale również i ja jesteśmy gotowi do działania. Roller stosuję zarówno wieczorem jak i rano, w zależności od tego, czego danego dnia potrzebuje moja skóra. Wystarczy wsłuchać się w swoje ciało i spełniać jego urodowe zachcianki, by odwdzięczyło się pięknym, świeżym wyglądem.

    Warto pamiętać, aby ładować moc różowego kwarcu (pozostawiając masażer na słońcu). Roller po każdym użyciu przecieram płatkiem kosmetycznym nasączonym srebrem koloidalnym (tym samym, który stosuję jako tonik zamiast wody od 5 lat).

    Roller możecie kupić w sklepie Collage

     

    To już wszyscy urodowi ulubieńcy, którzy zasługują na wyróżnienie. Jestem ciekawa czy któryś z nich jest również na Waszej liście ulubieńców? Dajcie znać w komentarzach, pod tym postem.

    Komentarzy: 10

    1. Atena
      21 września 2018 / 11:41

      Jeden z lepszych peelingów, jakich używałam 🙂 Mam tłustą cerę i sprawdził się świetnie, nie jest jakoś specjalnie drogi (w internetowej melissie można go dostać nawet za 27 zł), więc na pewno kupię ponownie. Pozdrawiam!

      • 21 września 2018 / 12:22

        To prawda! Jest naprawdę fajny. Ja akurat kupiłam w Rossmannie ten peeling, przy okazji zakupów do domu 🙂

    2. Marcelina
      18 września 2018 / 10:31

      Ten peeling to istna petarda!

      • 18 września 2018 / 12:37

        Zgadzam się! Nie byłam przekonana, bo zawsze peelingi enzymatyczne mnie zawodziły, ale z tym jest inaczej. Jest genialny i faktycznie widać efekty przy regularnym stosowaniu 🙂

    3. 18 września 2018 / 10:17

      Lubię bardzo ten błyszczyk. Bardzo fajny przyjemny wpis.

      • 18 września 2018 / 10:24

        Ja też bardzo go polubiłam! Naprawdę fajnie optycznie powiększa usta. Na pewno zostanie ze mną na dłużej. Ciekawa jestem tylko innych kolorów, ale w Douglasie był tylko ten i jeszcze wpadający w brzoskwinię (za takimi odcieniami nie za bardzo szaleję). Będę musiała poszukać gdzieś indziej czy jest więcej kolorów, bo ten mój jest właściwie jak bezbarwny 🙂

    4. Yyadzia
      17 września 2018 / 18:34

      Pewnie drogi ten tusz chanel Oo

      • 18 września 2018 / 08:49

        Kupowałam go w Douglasie razem z błyszczykiem Diora i za całość zapłaciłam z tego co pamiętam ok. 400 zł.

    5. Ania
      17 września 2018 / 10:24

      Super ten roller!! Chyba sprawie sobie taki prezent, ale jak go ładować jesienią?

      • 17 września 2018 / 10:53

        Czekać na słońce i wtedy ładować 🙂

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *