• Zmiany na YouTube i w blogosferze

    Z racji mojego zawodu obserwuję sporo YouTuberów, Influencerów i Blogerów. Niektórych obserwuję od początku istnienia ich kanałów, czyli jednym słowem od wielu lat. Niektórzy z nich przestali prowadzić swoje kanały np. nissiax, której nagrania bardzo lubiłam, ponieważ były bardzo merytoryczne. To dzięki niej zaczęłam się interesować naturalną pielęgnacją. Wiele YouTuberów zmienia swoje kanały wraz ze zmianami zachodzącymi w ich życiu i mam tu na myśli na przykład Azjatycki cukier czy Lisie Piekło. Na tych kanałach bardzo łatwo zauważyć zmiany, które zaszły w prowadzących.

    Przyznam, że do przemyśleń nad zmianami zainspirowała mnie właścicielka kanału Lisie Piekło, którą oglądałam (okej, nieregularnie ale oglądałam) lata temu. Uwielbiałam jej poczucie humoru i styl, w jakim się wypowiada. Obecnie jej kanał przeszedł ogromną metamorfozę, a ja dzisiaj zastanowię się nad tym czy ludzie się zmieniają, co ma wpływ na ich zmiany oraz dlaczego ludzie są tak negatywnie nastawieni do zmian (w tym również działania kierujących do tych zmian).

    Początki blogowania – jak to się zaczęło?

    Kiedy zaczynałam prowadzić bloga (w 2009 roku) nigdy nie sądziłam, że będzie ze mną tak długo. To mój najdłuższy projekt, jaki udało mi się w życiu zrealizować. Początkowo blog był ucieczką od wakacyjnej nudy, a także moją odpowiedzią na zmiany, jakie zaczęły we mnie zachodzić (nie tylko wizualne, ale także mentalne) podczas wakacji między studiami. Wiedziałam już wtedy, że chcę studiować zaocznie i pracować, dzięki czemu już w wieku 19 lat zaczęłam zdobywać doświadczenie zawodowe (to dzięki temu jestem teraz tu, gdzie jestem). Taki plan na studenckie lata już od początku 3 klasy liceum chodził mi po głowie, ale dopiero po tym, jak nie dostałam się na wybrany kierunek studiów – dzienna politologia (rekrutowałam również na pedagogikę i socjologię i do dziś dziękuję Bogu, że w końcu nie zdecydowałam się na tamte kierunki) zdobyłam się na odwagę, by wdrożyć mój kiełkujący w głowie plan w życie.

    Początki dpblog.pl, czyli zaczęło się od pomysłu

    Zanim zaczęłam pracę w salonie fryzjerskim na recepcji, która wyciągnęła ze mnie ostatki życia i energii (wolne miałam jedynie, gdy było jakieś święto, a tak pracowałam tydzień na tydzień, ponieważ wykłady były też w piątki i musiałam nadrobić godziny w pracy) miałam dużo wolnego czasu i czułam, że muszę go spożytkować we właściwy sposób. Nie chciałam marnować życia na spędzanie całego, wolnego czasu na leżenie na plaży (do plaży koło molo w Sopocie miałam 15 minut piechotą) tylko zrobić coś naprawdę dużego. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że blog stanie się nie tylko moim hobby, ale również formą dodatkowego zarobku.

    Założyłam bloga na blog.pl, bo w tamtym okresie wydał mi się najsensowniejszy (a może po prostu był pierwszym portalem, który znalazłam wpisując w wyszukiwarkę hasło ,,blog”). Na blog.pl byłam przez długie lata (i osiągałam tam naprawdę duże sukcesy – mój blog o wdzięcznej nazwie Good for You był często wyróżniany na stronie głównej blog.pl) , zanim nie odważyłam się powiedzieć o mojej pasji Piotrkowi, który zmienił totalnie drogę rozwoju bloga, ale o tym później.

    Blogowanie – czas start

    Nawet nie pamiętam już jak wyglądał nasz blog na początku jego istnienia. Na pewno miał okropne zdjęcia robione na szybko, ale charakteryzowała go regularność publikacji i rzetelność (co nadal jest dla mnie bardzo ważne, chociaż z regularnością publikacji bywa różnie). To był czas, gdy marki zaczęły widzieć potencjał blogów i chętnie wysyłały swoje produkty do testów (oczywiście o jakiejkolwiek zapłacie nie było mowy). Tak więc marki mi wysyłały produkty, ja ja testowałam i recenzowałam według określonego schematu (posty wyglądały tak samo) i wszyscy byli szczęśliwi. Aż przyszedł dzień, gdy zaczęłam odczuwać, że chcę od blogowania czegoś więcej. To był ten czas, kiedy wyrzuciłam z szafki na kosmetyki wszystkie produkty do testów i doszłam do wniosku, że tak dalej być nie może. Moja szafka pękała w szwach, a ja nie odczuwałam już radości z testowania i recenzowania kosmetyków.

    zmiany na YouTube i w blogosferze

    Idea minimalizmu była dla mnie strzałem w dziesiątkę. To dla mnie odpowiedź na moje przemyślenia w tamtym czasie. Wbrew pozorom minimalizm to nie jest taki świeży trend. Zgodnie z zasadą minimalizmu pozbyłam się większości kosmetyków (zostawiłam tylko te, które naprawdę lubiłam), a resztę rozdałam znajomym i rodzinie. Poczułam niezwykłą lekkość i w pewnym sensie też…wolność. Nadmiar kosmetyków i innych rzeczy mnie przytłaczał. Od tego czasu nie dopuszczam do uczucia bycia otoczoną przez zbyt dużą ilość produktów (to tyczy się zarówno kosmetyków jak i ubrań, a właściwie wszystkiego co mnie otacza). To był moment, gdy totalnie zmieniło się moje myślenie. Stałam się świadomą konsumentką i poczułam ogromnego powera do działania, a dokładniej uświadamiania ludzi. Uświadamiania, że można żyć inaczej.

    Minimalizm w życiu codziennym

    Od tego oczyszczającego wydarzenia minęło 8 lat, a ja nadal wspominam to uczucie z ogromną radością. To był moment, gdy zmienił się mój świat, zmieniło się moje postrzeganie świata i zmieniłam się ja. Już nie byłam tą samą osobą, którą byłam wcześniej. Zaczęłam być bardziej świadoma. Świadoma i pewna tego, że chcę żyć inaczej niż dotychczas. Zmiany, które zachodziły wtedy w naszym życiu ukierunkowały również bloga. Nadal na blogu pojawiały się recenzje kosmetyków, ale już nie w takim stopniu jak dotychczas. A jeśli już pojawiały się jakieś kosmetyki – były to kosmetyki naturalne, które sama wybrałam, a nie które ktoś przesłał mi do testów nie zwracając uwagi na to, że nie mam skóry suchej a mieszaną.

    Wraz z rozwojem zawodowym poczułam potrzebę pisania o swoich doświadczeniach – tak powstał dział ,,Rozwój osobisty” do którego trafi prawdopodobnie ten post. Pisałam o swoim burzliwym rozwoju, zmianach pracy i szukania swojej drogi zawodowej. Aż przyszedł moment w 2014 roku, gdy zaczęłam nie tylko hobbystycznie, ale również zawodowo zajmować się mediami społecznościowymi (i tak zostało do dziś). To był też moment, gdy w głowie zaczął mi kiełkować Poradnik Blogera. Ten projekt zrealizowałam na blogu jednak długo później, ponieważ priorytetem dla mnie okazał się dział związany z dietą roślinną oraz Poradnik Ślubny (dostawałam mnóstwo pytań na temat tego, jak udało mi się zorganizować ślub i nie oszaleć, co owszem, jak teraz o tym myślę okazało się naprawdę dużym wyczynem).

    Czy zmiany są potrzebne w życiu?

    Przez te 10 lat, odkąd prowadzę bloga zmieniał się nie tylko jego szablon, ale także treści i zmieniałam się ja. Wraz z doświadczeniami, których jest naprawdę ogrom w moim życiu. Nie wykluczam, że za kilka lat blog będzie wyglądał zupełnie inaczej (chociaż uwielbiam jego obecny wygląd), ale może też zaczną pojawiać się inne treści. Czy tak będzie? Na to pytanie w chwili obecnej nie jestem w stanie odpowiedzieć. Bo tylko umykający czas pokaże co dalej z dpblog.pl

    Komentarzy: 21

    1. 3 lutego 2020 / 21:31

      Juz kawał czasu jak prowadzisz bloga. Ja lubie czasem na niektórych blogach cofać sie o kilka lat wstecz i patrzeć jak sie zmieniły. Często zmiany sa kolosalne i to niesamowite kal ten blog sie rozwija wraz z autorem 🙂 pozdawiam

    2. 3 lutego 2020 / 17:08

      Lubię obserwować te zmiany. Jak blog czy kanał ma te 5 czy 10 lat to przecież jest to spory kawałek życia. Wiele się w tym czasie dzieje, często zmieniają się priorytety, potrzeby, styl pisania itp. Fajnie pokazuje to drogę jaką człowiek przechodzi by być w tym miejscu, w którym jest dzisiaj 🙂

      • 3 lutego 2020 / 20:47

        To prawda! To tak jak u nas z blogiem. Jk przypominam sobie początki i porównuję z tym, co jest teraz…tyle się zmieniło w naszym życiu!

    3. Zebra
      31 stycznia 2020 / 08:00

      Uwielbiałam kanał Nissi!!!! I drugiej Nissi też 🙂

      • 31 stycznia 2020 / 11:22

        O tak! Ja też bardzo lubiłam jej kanał. Szkoda, że już nic nie publikuje. Od tego czasu przestałam ją obserwować 🙁

    4. Eliza
      31 stycznia 2020 / 07:15

      Mało osób oglądam na youtube. Czy tam w ogóle jest coś wartościowego?

      • 31 stycznia 2020 / 11:24

        Można znaleźć wartościowe filmiki. My bardzo lubimy oglądać kanał twórcy, który jest w Dubaju (jak znajdę nazwę jego profilu to Ci wrzucę w komentarzu). Publikuje filmiki z różnymi ciekawostkami dotyczącymi Dubaju, fajnie się to ogląda. Bardzo lubię też jak pojawia się w filmikach jego dziewczyna, jest taka urocza 🙂

    5. Anonim
      31 stycznia 2020 / 05:15

      Nigdy nic na youtube nie oglądam, tam jest większość durnych nagrań…szkoda mi czasu.

      • 31 stycznia 2020 / 11:24

        Mówisz o kruszwilach i innych? Niestety, na YouTube jest sporo patologii, ale można też znaleźć ciekawe kanały.

    6. Ania
      29 stycznia 2020 / 10:45

      Ojeju też oglądałam Lisie Piekło za czasów mojej młodości 🙂 Ten nowy kanał też mi się abrdziej podoba.

      • 31 stycznia 2020 / 11:26

        Obejrzałam chyba 3 filmiki z tego nowego kanału i muszę nadrobić zaległości. Bardzo ciekawe treści 🙂

    7. Andrzej
      28 stycznia 2020 / 23:04

      Ciekawy post.

    8. Aneta
      28 stycznia 2020 / 10:37

      Nie wiedziałam że lisie piekło zmieniła nazwę????

      • Ania
        29 stycznia 2020 / 09:53

        Nie wiedziałaś?! Teraz kanał jest mindfulness! Polecam, bo jest bardzo ciekawy!

      • 31 stycznia 2020 / 11:27

        Nooo dokładnie! Sprawdź koniecznie jej nowy kanał, bo jest bardzo fajny 🙂

    9. Ewa
      27 stycznia 2020 / 22:40

      rzadko oglądam cokolwiek na youtube…niemam na to czasu 🙁 tylko niekrytego krytyka czasami oglądam.

      • 31 stycznia 2020 / 11:29

        Uwielbiamy niekrytego! Szczególnie filmiki z Septagonem, hahahaha

    10. Izabella Moniuszko
      27 stycznia 2020 / 18:43

      W październiku zaczęłam studia zaoczne (przekonałaś mnie, że to to lepszy pomysł niż studia dzienne) i też mam zajęcia w piątki…
      Muszę strasznie kombinować żeby dogadać się z pracodawcą o piątkowych zajęcia.

      Pozdrawiam Iza

      • Emilia
        31 stycznia 2020 / 11:00

        Zajęcia w piątek?! Na ZAOCZNYCH?! Kto to wymyślił ?!

      • 31 stycznia 2020 / 11:30

        No właśnie…my mieliśmy zajęcia w piątki na 13:00. A ja na dodatek wtedy pracowałam również w weekendy (piątek 12 h, sobota 12 h i niedziela 8 h). To dopiero były alpejskie kombinacje, by pogodzić pracę z zajęciami 😛

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *