• Zwolnienie to katastrofa!? Tak właściwie może zmienić Twoje życie!

    Każdy pracując boi się zostać zwolnionym. Kiedy słyszy się o redukcji etatów, szykujących się zwolnieniach i innych plotkach na ten temat zaczynamy panikować. Czy jednak słusznie? Czy faktycznie zwolnienie to katastrofa? 
    Zwolnienie to katastrofa!? Tak właściwie może zmienić swoje życie
    Z pozoru może wydawać się, że tak. Kiedy pracujesz ileś lat w danym miejscu pracy, a nawet jeśli pracujesz od niedawna i myślisz, że znalazłeś miejsce pracy do końca życia boisz się tego. 
    Najpiękniejszy jest moment, gdy pierwsze emocje opadną. Zniknie złość, upokorzenie zniknie też żal i zastanawianie się ,,dlaczego ja?!”. Wtedy właśnie rodzą się najlepsze pomysły, wtedy Twój umysł zaczyna działać na zwiększonych obrotach, bo musisz się zastanowić co dalej.

    Kiedy zwolnią Cię z pracy podejmij kroki, które mogą zmienić Twoje życie. Nie rób jednak niczego na hura, tylko zastanów się spokojnie co chcesz dalej robić.

    Nigdy nie ma sytuacji bez wyjścia. Każdą da się jakoś naprawić, chociaż na początku sytuacja wydaje się być beznadziejna.

    Aktualizacja CV

    Na początku musisz zaktualizować swoje CV. Warto jednak najpierw znaleźć aktualne szablony i obowiązujące trendy (tak, tak w CV też obowiązują trendy np. czcionka Times New Roman jest 
    passé). Jeśli wpiszesz w wyszukiwarkę ,,szablon CV 2016” to na pewno znajdziesz coś dla siebie.  
     Wypisz najpierw na kartce doświadczenie zdobyte w poprzedniej pracy, a także wykonywane obowiązki. Zastanów się co możesz wpisać do CV, co może przyciągnąć potencjalnego pracodawcę. Może posiadasz umiejętności, które Cię wyróżniają? To wszystko warto napisać, bo jeśli tego nie zrobisz to nikt się tego nie domyśli.

    Czy warto wysyłać list motywacyjny do pracodawcy?

    Mówi się, że list motywacyjny to przeżytek. I ja też tak uważam, bo zazwyczaj nikt tego nie czyta. Lepiej, gdy wyślesz kilka informacji w treści e-maila. Możesz napisać jakiego charakteru pracy poszukujesz (praca zdalna, na cały etat, pół etatu), a także o projektach, które prowadziłeś lub których częścią byłeś. Nie przesadzaj jednak z ilością tekstu, bo tak ja list motywacyjny – nikt tego nie przeczyta. Skup się na konkretach, a nie streszczaj swojego całego dorobku zawodowego.

    Kiedy jednak zdecydujesz się na list motywacyjny

    Napisz go w taki sposób, by zainteresować osobę, która to ma przeczytać. Z doświadczenia wiem, że listy motywacyjne są pisane według tego samego, nudnego szablonu. Nie dziwię się dlaczego pracodawcy wymagają czegoś więcej. Coraz częściej spotykam się z listem motywacyjnym w formie filmiku. To fajna forma, ale gdy nie jest zbyt długa.

    Jak skutecznie szukać pracy?

    Szukanie pracy nie należy do najłatwiejszych. Na początku trzeba określić jakiej pracy poszukujemy i realnie określić doświadczenie i szanse na jej dostanie. Jeśli Twoje doświadczenie zawodowe ogranicza się jedynie do kilku miesięcznego stażu nie oczekuj, że dostaniesz super prace z wysokim wynagrodzeniem (takie sytuacje zdarzają się naprawdę rzadko i trzeba mieć ogromne szczęście). 
    Niektóre portale wymagają stworzenia swojego profilu, w którym będą wszystkie informacje z CV m.in. doświadczenie, ukończone szkoły itd. To wymaga trochę pracy, ale ułatwia też znalezienie Cie przez pracodawcę. Dlaczego? Bo często szukanie pracowników jest zlecane firmom, które takie strony przeglądają i szukają za ich pomocą potencjalnych kandydatów na pracownika. 

    Ile można szukać pracy?

    To frustrujące, bo może trafiłeś tutaj po długim okresie szukania pracy i pewnie pomyślisz ,,co za bzdura. Pisze to osoba, która nie ma pojęcia o prawdziwym życiu”. Otóż nie prawda. Sama zostałam raz zwolniona. To była moja przedostatnia praca u pracodawcy. I chociaż na początku wydawało mi się to katastrofą, później pomyślałam, że właściwie zrobili mi przysługę. Nigdy nie lubiłam tej pracy, totalnie się w niej męczyłam i po cichu marzyłam, by ktoś za mnie podjął decyzję. 
    Z perspektywy czasu widzę, że byłam po prostu słaba i zmarnowałam rok na bezproduktywnym siedzeniu w biurze z ludźmi, których tak naprawdę nie lubiłam. W tym czasie mogłam robić coś innego, w tym czasie mogłam robić to, co robię teraz.

    Czy warto podjąć ryzyko?

    Praca na własną rękę jest trudną i ryzykowną decyzją, ale jak to mówią ,,kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana”. Mimo, że mój dzień pracy nie kończy się o godzinie 16 czy 17 to i tak nie żałuję. Dzięki ryzyku, które podjęłam mogę cieszyć się nie tylko większymi zarobkami, ale jednocześnie satysfakcją, że robię coś co sprawia mi przyjemność. 
    Czasami te wszystkie obawy to tylko myśli, które siedzą w naszej głowie. Dla mnie praca na własną rękę zawsze wydawała się ryzykowna, ale jednocześnie dająca pewną satysfakcję. Kiedy rok temu ktoś chociaż zaproponowałby mi pracę na własną rękę to na pewno bym odpowiedziała ,,nigdy w życiu”. Bałam się. Najzwyczajniej w świecie się bałam, ale tak do końca nie wiem czemu i nie wiem czego. Mimo, że na początku to wszystko było przerażające, dziś nie wyobrażam sobie pracować inaczej.
    Nie wyobrażam sobie wstawania o 5 rano, by zdążyć na 8 do pracy. Nie wyobrażam sobie jeżdżenia codziennie o 7 tym samym autobusem, z tymi samymi osobami (tak było!). To nie dla mnie. Nigdy więcej 🙂

    Komentarzy: 32

    1. 1 września 2016 / 09:52

      Wszystko zależy od sytuacji. Osoba mieszkająca sama, po utracie pracy ma trudniej. Gdy mieszka się z rodziną lub partnerem, łatwiej to jakoś przetrwać. A własna działalność? Chciałabym… chciałabym nie wstawać o tej 6.30 żeby wyszykować się do pracy na 8.00, chciałabym wyjeżdżać kiedy chcę, bez liczenia ile urlopu mi zostanie, bo są profesje, które można świadczyć zdalnie, z dowolnego miejsca na świecie. Ale póki co, jestem jeszcze etatowcem, co będzie dalej – zobaczymy.

      • 1 września 2016 / 12:03

        Do decyzji otwarcia własnej działalności chyba trzeba dojrzeć. Kilka lat temu na rozmowie rekrutacyjnej jeden z potencjalnych pracodawców zapytał mnie, czy mogę otworzyć działalność gospodarczą. Odpowiedziałam stanowcze 'nie'. Z czasem moje myślenie się zmieniło, a po redukcji etatów w jednej z firm, w której pracowałam zaczęłam się zastanawiać co dalej. To był właśnie 'ten'moment, kiedy zdecydowałam się więcej nie pracować na czyjś sukces.

    2. Anonimowy
      1 września 2016 / 07:59

      Tak, założenie start-up'u czy ogólnie praca na własną rękę, wymaga odwagi i dużej wiary w siebie. Do tego dochodzi spore ryzyko (zwykle nie do oszacowania przed jego podjęciem), z którym trzeba się liczyć. Jak się uda rozwinąć skrzydła, to jest to JEDYNA praca na całe życie.

      • 1 września 2016 / 08:06

        Masz 100% racji, ale jaka jest satysfakcja! Bywają dni, kiedy pracuję od rana do wieczora, ale wiem, że pracuję na siebie i nikt inny nie czerpie korzyści z mojego czasu.

    3. 1 września 2016 / 07:51

      Ciężki temat 🙂 Nie miałam jeszcze z tym do czynienia, ale jestem w stanie wyobrazić sobie te emocje 🙂

      • 1 września 2016 / 10:01

        Ja miałam okazję doświadczyć redukcji etatów. Takiej dużej redukcji, bo firma zmniejszyła się w znacznym stopniu. Dało mi to kopa do działania, bo już wcześniej myślałam o zmianie pracy (moje samodzielne stanowisko zostało wzięte pod skrzydła niekompetentnych osób. W efekcie praca nie sprawiała mi żadnej satysfakcji), jednak tego nie robiłam ze względu na 'etatowe bezpieczeństwo'. Dziś trochę żałuję, że zmarnowałam tam tyle czasu.

    4. 1 września 2016 / 07:48

      Ryzyko z pracą na własny etat może się bardziej opłacić. Trzeba tylko, albo i aż mieć pomysł 🙂

    5. 1 września 2016 / 07:17

      Ja jestem z tych co mogłyby powiedzieć, że "mało wiesz o życiu". Kiedy 6 lat temu mnie zwolnili też tak optymistycznie myślałam, że dam sobie radę. Niestety od wielu lat nie mogę znaleźć żadnej pracy. Pracodawcy mówią NIE i zawsze znajdą kogoś lepszego. Po prostu rynek jest niewydolny i miejsca dla wszystkich nie starczy. Bardzo rani mnie kiedy wkładasz w poszukiwania pracy marzeń tyle wysiłku i normalne, że kwestionujesz rzeczywistość nazywają Cię roszczeniowym i każą zmienić nastawienie i wzbudzają poczucie winy. Praca od do od której wszyscy teraz uciekają na swoje mi się marzy bo jest usystematyzowana, zarabiasz stałą pensję a po godzinach możesz być z rodziną lub rozwijać coś swojego.

      • 1 września 2016 / 07:30

        Pracuję od 19 roku życia, więc jestem już 7 lat na rynku pracy. Mam spore doświadczenie, jeśli chodzi o pracodawców, bo swojego czasu zmieniałam pracę średnio co rok.

        Dlaczego? Dlatego, że szukałam swojego miejsca i tego, co chciałabym robić. Doświadczenia z ostatnim pracodawcą przekonały mnie do tego, żeby otworzyć swoją firmę i robić to, co kocham. Dziś jestem szczęśliwa, bo współpracowałam z różnymi klientami, a każde zlecenie wiąże się z dodatkowym doświadczeniem, które mogę wykorzystać we współpracy z innymi.

        Dla mnie praca u kogoś w określonych godzinach jest trochę wygodą i brakiem odwagi. Często ludzie chcą tak pracować tylko ze względu na to, że mają poczucie stabilności (o którym sama piszesz). Czasami warto podjąć ryzyko i działać, a nie szukać strefy bezpieczeństwa. Pamiętaj, że pracując na takich zasadach, pracujesz na kogoś i nigdy nie osiągniesz sukcesu 🙂

        Życzę Ci znalezienia wymarzonej pracy, ale i również odwagi do podjęcia odważnych kroków w karierze zawodowej! 🙂

    6. 5 maja 2016 / 11:47

      Trudno patrzeć na zwolnienie z pracy jako na coś pozytywnego, bo zawsze wydaje się, że jest ono w pewnym sensie osobistą porażką – nie wyrobiliśmy targetów, nie byliśmy wystarczająco dobrzy albo raczej "ktoś inny był lepszy niż my". Obiektywnie jednak, często okazuje się, że ostatecznie z tego wydarzenia wynika zmiana, która wychodzi nam na dobre. Sami możemy nie mieć odwagi zaryzykować (no bo co jak zrezygnuję z pracy, a nie znajdę nowej). Znam jednak sporo przykładów osób, które mimo zwolnienia ostatecznie znalazły pracę o wiele lepiej odpowiadającą ich oczekiwaniom. Czasem trzeba zrobić krok do tyłu, tylko po to, żeby nabrać większego rozpędu 🙂

      • 5 maja 2016 / 12:35

        Znam wiele osób, które siedzą w pracy mimo, że jej nie lubią. Pracują tylko dlatego, że boją się zmian. Myślę, że z czasem będzie coraz więcej osób, które są wolnymi strzelcami i pracują na swój własny sukces, a nie sukces kogoś w zarządzie.

    7. 5 maja 2016 / 07:24

      Każda zmiana niesie ze sobą jakąś porcję lęku. To naturalne. Dobrze jest dać sobie chwilę, na opłakanie straty, a potem… szukać dobrego rozwiązania dla siebie. Wszystko leży w naszej głowie, widzimy przygniatający problem, czy wyzwanie 🙂

      • 5 maja 2016 / 12:33

        To na pewno. Na początku zastanawiasz się głównie nad tym ,,dlaczego''. Potem zastanawiasz się za co będziesz żyć, bo przecież opłaty pozostają.

        Czasami dopiero po czasie można dostrzec pozytywy zwolnienia. Ja gdybym nie została zwolniona, nie byłabym teraz tam gdzie jestem.

    8. 11 kwietnia 2016 / 11:40

      Też uważam, że warto spojrzeć na zwolnienie, jako na szansę dla siebie. Jest dużo ludzi, którzy zaczęli w końcu robić, to co potrafią najlepiej właśnie po zwolnieniu ich z pracy.

    9. 11 kwietnia 2016 / 10:13

      Nie jest to koniec świata, ale na pewno jest to mocno stresujące i obciążające.

      • 11 kwietnia 2016 / 11:44

        To na pewno, ale po zejściu pierwszego stresu można dostrzec pozytywne aspekty zwolnienia z pracy 🙂

    10. 15 marca 2016 / 15:50

      Hmmm nie ma co się załamywać, zawsze to nowe możliwości! 🙂

    11. Oliwia
      4 marca 2016 / 07:11

      Nie wiem czy pamiętasz, ale skomentowałam zdjęcie pod jednym z postów na Twoim Instagramie. Kontynuując moją wypowiedź, a raczej rozwijając ją. Mam dwadzieścia lat, od dziewiętnastego roku życia pracowałam na ochronie (i nie myślcie, że to praca gdzie odpowiedzialność jest zerowa, nie pracowałam na sklepie, nie mam grupy inwalidzkiej, nie jestem emerytem czy rencistą), była to praca marzeń jako, że w przyszłości chciałam zostać szefem ochrony, zrobić sobie kwalifikacje. Uwielbiałam swoją pracę, żyłam tymi 12 godzinami, które tam spędzałam. Pracowałam tam z mężczyzną swojego życia. Zamieszkaliśmy razem. Głupi wynajem mieszkania w Katowicach, kawalerki, gdzie dwie osoby to już stanowczo za dużo, kosztował nas 1600 złotych miesięcznie. Na opłaty szła jedna pensja. Mój narzeczony miał operację i 2 miesiące L4. Po miesiącu podnoszenia Go (nie mógł sam się umyć, wstać) odnowiły się moje problemy z kręgosłupem. Zaczęły się ciągłe wizyty na SORze. Zostałam przez lekarza zmuszona na chwilę L4, które przez polskie szpitale (brak wolnych miejsc na podstawowe badania) przeciągnęło się na trzy tygodnie. W trakcie tych trzech tygodni dzień w dzień dostawałam telefony, że zostanę zwolniona jeżeli zaraz nie przyjdę do pracy. Że mnie wywalą na zbity pysk, że żarty sobie robię. Nie robiłam, codziennie brałam zastrzyki z Olfenem. Złożyło się tak, że do pracy wróciłam wcześniej od mojego faceta. O tydzień. Zostałam zwolniona, na moim miejscu był już ktoś inny. Nikt nic nie wiedział, wszyscy wszystko ukrywali, zwalali na siebie nawzajem.

      Tydzień później i mój Narzeczony dowiedział się, że pracy już nie ma. I co dwie osoby, które muszą opłacać sobie szkołę, płacić za mieszkanie i za wyżywienie samych siebie ma zrobić?
      Rodzice nie pomogą. Nikt nie pomoże. Zdani sami na siebie na szybko szukaliśmy pracy. Wykorzystaliśmy wszystkie oszczędności, które miały być przeznaczone na ślub. Od pracy do pracy, gdzie wykorzystywanie sięgało zenitu. Musieliśmy oboje przerwać studia, nie było nas po prostu na nie stać.

      Mija 5 miesiąc, a ja dalej nie mogę zdobyć pracy. Cieszę się, że chociaż A. się poszczęściło. Zmieniliśmy mieszkanie, ale mając zadłużenia ciężko jest zebrać pieniądze na cokolwiek.. Ciężko jest przeżyć. Myślenie o założeniu własnej działalności jest po części bez sensu w takiej sytuacji. Zanim rozkręci się swój własny biznes – mija czas. Nawet jeżeli jest pomysł, po prostu się nie chce. A do stanów depresyjnych… Niedaleko.

      Nic nie jest takie proste, jak po prostu nie ma się pieniędzy i tak naprawdę, nie ma się czasu. To jest moje zdanie.

      • 4 marca 2016 / 07:19

        Hej!
        Bardzo dziękuję za Twój komentarz 🙂
        Tak jak napisałam Ci na Instagramie – rozumiem Twoje argumenty i je szanuję. Nie rozumiem tylko tego, że piszesz o braku czasu. Mogłabyś mi wytłumaczyć to? Bo piszesz, że nie masz pracy i po prostu się zastanawiam co w tym czasie robisz? Jak spędzasz dzień? 🙂

        Napisz do mnie e-maila to razem pomyślimy co możemy zrobić i jak ułatwić Ci szukanie pracy. Muszę się dowiedzieć czegoś więcej – jakie masz wykształcenie (byliście na licencjacie i przerwaliście studia?),na jakich portalach szukasz pracy – jeśli się dowiem to podeślę Ci jeszcze jakieś. A także musiałybyśmy przejrzeć Twoje CV czy jest dobrze napisane. Tak właściwie pod każdą ofertę pracy trzeba je trochę modyfikować.

        Jeśli jesteś zainteresowana moją pomocą to zapraszam do kontaktu. Nie chciałabym poruszać takich kwestii w komentarzu, ponieważ są to dane wrażliwe.

        Pozdrawiam Cię serdecznie i przesyłam odrobinę pozytywnego myślenia :*

    12. 3 marca 2016 / 13:59

      Szablony CV 2016???? Aż z ciekawości przejrzę w Googlach co teraz jest trendy 🙂 Osobiście nie mam zamiaru zmieniać pracy 🙂 Jedyne co mnie męczy to 20 dni urlopu… ZA MAŁO! Ale może kiedyś zrobię sobie 20 dni pracy w roku, a resztę wykorzystam na podróże 😉

      • 3 marca 2016 / 14:25

        Genialny plan! 🙂 Musisz go zrealizować i zrobić na blogu post ,,20 dni w pracy, 345 dni w podróży'' :))))

    13. 2 marca 2016 / 23:24

      Hej, a możesz zdradzić czym się teraz zajmujesz? …rozumiem, ze pracujesz zdalnie, czy może tez musisz pojawiać się w biurze…jak motywujesz się do pracy w domu i co z ludźmi, których nie ma gdy siedzisz sama w domu…nie brakuje Ci kontaktów z ludźmi z pracy?

      • 3 marca 2016 / 07:25

        Hej!
        Dziękuję za Twój komentarz 🙂 pracuję w branży Social Media – prowadzę fanpage dla różnych firm (w tym również zajmuję się płatnymi działaniami na Facebooku). Nie bywam w biurze, bo musiałabym jeździć po całej Polsce (współpracuję z osobami z różnych miast).

        O motywacji do pracy w domu powstanie chyba osobny post, bo na początku miałam z tym problem. Nie brakuje mi kontaktu z ludźmi, bo po prostu nie mam na niego czasu.

        Gdy nie zajmuję się w danej chwili pracą zawodową, piszę wtedy posty na bloga lub robię grafiki itd. Mój dzień jest na tyle zapełniony zadaniami, że mija mi czasami nawet nie wiem kiedy. A kiedy już naprawdę nie mam co robić (czasami zdarzają się luźniejsze dni) – wtedy zajmuję się obowiązkami domowymi. W domu zawsze jest coś do zrobienia 😉

        Pozdrawiam Cię serdecznie:)

    14. 2 marca 2016 / 22:48

      W przeszłości pracowałam w ten sposób kilka lat i tryb ten spowodował, że zapragnęłam czegoś zupełnie innego – pracy o tzw nienorowanym czasie. Każdy tryb ma swoje plusy i minusy… dziś z perspektywy czasu wiem, że najważniejsze jest pracować w czymś co daje nam satysfakcje i pieniądze oczywiście 😉 czy moja praca daje mi satysfakcję… częściowo tak i to mi obecnie wystarczy – moje priorytety życiowe się zmieniły kilka lat temu i praca nie jest już na szczycie listy 😉 powodzenia ! pozdrawiam serdecznie 🙂

      • 3 marca 2016 / 07:26

        Dokładnie! Najważniejsze to robić to, co się lubi i mieć za to godziwe wynagrodzenie (adekwatne do wykonywanej pracy) 🙂

    15. 2 marca 2016 / 16:05

      A ja lubię prace od 8-16, fakt zarobki mógłby być większej szczególności ze robię w tym biznesie juz 3 lata.
      Fajnie jest poczytać takie motywujące posty 🙂

      • 2 marca 2016 / 17:48

        Jak kto lubi. U mnie 6 lat pracy w tym trybie spowodowało, że zaczęłam szukać czegoś innego 🙂

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *